Czy Polacy chodzą do kościoła, bo na ... katiuszka |
2014-07-05 16:13 (edytowano 2014-07-05 16:53)
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

kino nas nie stać?





Jakie są szybkie sposoby na poprawę nastroju? Do tych najbardziej popularnych zaliczyć można: wypad do kina, restauracji albo pubu, czy w przypadku niektórych kobiet, zakupy. Bogatsi mogą pozwolić sobie na wizytę w SPA lub weekend w Paryżu.





Ale chyba nikt z was nie wpadł na pomysł, by rozmyślając o sposobach na poprawę nastroju, jako najlepszy wskazać... wizytę w kościele. A jednak, jak dowodzi badanie przeprowadzone przez Instytut Gallupa - "Gallup-Healthways Well-Being Index" - dom Boga, to idealne miejsce, by naładować baterie.





"Polska, to musi być naprawdę szczęśliwy kraj"





Podstawą do wyciągnięcia takich wniosków była seria trzystu tysięcy wywiadów przeprowadzonych z Amerykanami. W raporcie finalizującym badania ogłoszono, że osoby, które regularnie (co najmniej raz w tygodniu) uczęszczają do kościoła, synagogi czy meczetu, każdego dnia doświadczają 3,36 pozytywnych oraz 0,85 negatywnych emocji, natomiast ci, którzy nie chodzą tam w ogóle mogą liczyć na "jedynie" 3,08 dobrych oraz "aż" 1,04 złych emocji w ciągu danego dnia. Gwoli wyjaśnienia dodajmy, że poprzez "pozytywne emocje" rozumie się śmiech, zadowolenie, uczucie szczęścia oraz uczenie się lub doświadczanie czegoś nowego i ekscytującego.





Uproszczając, osoby aktywne religijnie są o 10 procent szczęśliwsze od tych, które nie doświadczają bliskości Boga w jego świątyni. Naturalnie, badania tego typu musiały wywołać poruszenie światowej opinii publicznej. Traf chciał, że póki co zdecydowanie najbardziej "obrywa się" Polakom i Arabom, którzy z powodu swej "fanatycznej religijności" stają się w niewybrednych komentarzach obiektem drwin. Pod artykułami na ten temat możemy przeczytać: "Teraz już wiadomo, dlaczego Polacy tak uwielbiają paradować do kościołów", albo "Polska, to musi być naprawdę szczęśliwy kraj." Niektórzy szydzą nawet, że w krajach arabskich i nad Wisłą wskaźniki pozytywnych emocji sięgają co najmniej 100 punktów.





Kościół to kino dla biednych, a kino to kościół dla bogatych?





Czy faktycznie jest coś na rzeczy? Cóż, gdyby potraktować temat lekko i z przymrużeniem oka, można by stwierdzić, że owszem. W końcu coraz głośniej narzekamy na wszystko za co trzeba płacić - począwszy od biletów do kina, poprzez ceny posiłków w restauracjach, trunków w pubach, a skończywszy na cenach paliwa. W efekcie Polak, który wciąż jeszcze zarabia dużo mniej niż Niemiec, Francuz czy Anglik i którego pieniądz ma niższą siłę nabywczą, czy to aby wyjechać, czy zaplanować romantyczny wieczór (pełen pakiet randkowy: kino, knajpa, może jakaś impreza plus dodatki), musi sporo odłożyć. A kościół "wpuszcza" za darmo.





Warto również zauważyć, że w krajach rozwiniętych, gdzie ludzie cieszą się dobrobytem, panuje ogólna tendencja do odwracania się od religii i Kościoła - czyżby zatem faktycznie w tezie, zamieszczonej niejako na przekór, w temacie niniejszego artykułu, kryło się ziarnko prawdy? A może my po prostu jesteśmy szczęśliwi i chodzimy do kościoła z wdzięczności? A może po prostu wiara jest dla nas naprawdę ważna? Na pewno nie można się jej wstydzić!


.............


A jaka jest Wasza opinia?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

5

Odpowiedzi

(2014-07-05 16:50:51) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
luthien
Do bogatych nie należę, ale pójście do kościoła nie poprawia mi nastroju ani trochę. Poza tym kościół wcale nie jest za darmo, pójść sobie można, ale jak już chcesz ochrzcić dziecko, wziąć ślub lub kogoś pogrzebać, to już tak lekko i przyjemnie nie jest. Już nie mówię o tym jakimi księża-naciągacze jeżdżą samochodami i w jakich luksusach mieszkają. Zdecydowanie wybieram kino
(2014-07-05 17:29:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka
jestem ciekawa co za debil to wymyślił...
Dolo, toz to oparte na badaniach. Ja tam wcale w kosciele sie nie czuje szczesliwsza. a Ty?
(2014-07-05 17:36:50) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
cheyenne
Lubię chodzić na Msze Święte. Modlitwa poprawia mi humor. Chodzę do Boga a nie do ludzi, aby z Nim się spotkać, pogadać jak równy z równym. Chociaż wiem, że jest Bogiem, to jestem pewna że mnie nie zlinczuje za moją winność czy też neiwinność. A ludzie tacy sa - linczują, obgadują innych nawet jeśli pan Y albo pani X nic nie robili. Snują opowieści wyssane z palca. Podsysają opowiastki tylko po to, aby wiadomość dla plotkarzy była bardziej "hot". Ja znam różnych księży, ale naszemu księdzu proboszczowi nie ma nic do zarzucenia. Troszczy się o parafian, nie "żąda" datków ani sum małych czy wilekich na tacę. Sam rozdaje to co ma. Kupuje produkty spożywcze i rozdaje ludziom w kościele po Mszy (bez ograniczeń).
(2014-07-05 17:47:36) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katiuszka
Lubię chodzić na Msze Święte. Modlitwa poprawia mi humor. Chodzę do Boga a nie do ludzi, aby z Nim się spotkać, pogadać jak równy z równym. Chociaż wiem, że jest Bogiem, to jestem pewna że mnie nie zlinczuje za moją winność czy też neiwinność. A ludzie tacy sa - linczują, obgadują innych nawet jeśli pan Y albo pani X nic nie robili. Snują opowieści wyssane z palca. Podsysają opowiastki tylko po to, aby wiadomość dla plotkarzy była bardziej "hot". Ja znam różnych księży, ale naszemu księdzu proboszczowi nie ma nic do zarzucenia. Troszczy się o parafian, nie "żąda" datków ani sum małych czy wilekich na tacę. Sam rozdaje to co ma. Kupuje produkty spożywcze i rozdaje ludziom w kościele po Mszy (bez ograniczeń).
Tak własnie wyobrazamy sobie koscioł i ksiezy - jako poslugę.W ten sposob przyciąga się wiernych - wcale nie trzeba nowoczesnych metod ewangelizacji.

Podobne pytania