Czy położne pomogły Wam przy dziecku w szpitalu? kakol1 |
2014-07-20 12:09
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

chodzi mi chociażby o pokazanie jak karmić przewijać itp... czy zostawiły Was same sobie i mogłyście liczyć tylko na siebie albo pomoc innej mamy na sali?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

13

Odpowiedzi

(2014-07-20 12:17:09) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
izka55555
W moim szpitalu szwagra żona rodziła i położne też w dupie miały. Jedynie matki miedzy sobą sobie doradzały na sali. Ona była już po drugim porodzie więc wytłumaczyła kobitce która pierwszy raz urodzila co i jak. Też szybki kurs mi robi mniej wiecej żeby się o łaskę jak coś ich nie prosić :)
(2014-07-20 12:24:52) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
victoriaaa00
Nie. wszystko samodzielnie trzeba było. zresztą jakoś nie liczyłam na pomoc. ;)
(2014-07-20 12:38:29) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mruuwka
Oczywiście, że tak. Położne były na każde zawołanie. Cudowne kobiety! W tym szpitalu, w którym rodziłam to nawet można malucha odwieźć na noc na salę noworodków jeżeli kobieta nie ma siły się jeszcze nim zajmować. Bardzo dobrze wspominam pobyt tam :)
(2014-07-20 13:00:26) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamatomcia23
Cos tam mi wspomniany,ale bez większego zaangażowania żeby pomoc.
(2014-07-20 13:04:38) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kaonn
W moim szpitalu nie do pomyslenia jest żeby położne nie pomogły kobiecie po porodzie. One przeciez od tego tam są. Tylko zauważyłam, że jest różnica w pomaganiu kobiecie ktora naprawdę nie daje sobie rady z maleństwem i wymaga tej pomocy (np. z powodu młodego wieku, z powodu tego że to pierwsze dziecko, z powodu bardzo trudnego porodu) a takiej, która uważa, że "ona przeciez urodzila i będzie się zajmowala jak dojdzie do siebie a teraz w szpitalu położne sa od zajmowania się dzieckiem". W pierwszym przypadku każda z położnych z milą chęcią przychodzila sama i pytala czy coś pokazać, wytłumaczyć, doradzić itp. a w drugim przpadku połozna pokazała i to tyle. Ja nie chcialam żeby mi pomagano bo nie czułam takiej potrzeby (oczywiście nie od razu po cc, ale na drugi dzien robilam wszystko poza kapielą sama przy dzieciach), ale gdybym o tę pomoc poprosiła (nawet teraz po 4 cc) to napewno otrzymalabym ją z uśmiechem na twarzy bez żadnego focha ze strony położnych.
(2014-07-20 13:09:56) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ancia415
a u mnie to troche w 2 strone bo wszystko robia polozne dziecko jest na sali noworodkow i przynosza je tylko do jedzenia. Jak sie upominałam o mala to ciagle mowili ze spi, a co sie pozniej okazalo dokarmiali ja by spała i by nie latac za czesto z dzieckiem do mnie. a papmersa widziałam jak raz przebierała i to ledwo dala popatrzec i ja kdo domu wrocilam nie wiedzialam jak rozebrac mała...
(2014-07-20 17:56:37) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
patrycja1986
Nic, kompletie nic. mała cały czas płakała (jak sie potem okazało miałam za mało pokarmu, i była ciągle głodna). Na wszystkie pytania o płacz małej odpowiadały: widocznie lubi płakaći taka jej natura. Przy drugim będę mądrzejsza, bo teraz to mało co wiedziałam a te małpy nic nie pomogły
(2014-07-20 20:53:17) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marta132
Miały w dupie.. raz przyszła tylko "pokazać" jak mam nakarmić małego,wepchnęła mu tylko sutka du buzi a on wypluwał i tak z 50 razy.. az w końcu stwierdziła,że nie jest głodny,kazała próbować i wyszła.Totalna olewka,gdybym była w jakimś szoku poporodowym albo nie daj Boże miała depresję to dziecko nie jadłoby jakieś 3 dni i nikt by się tym nie przejął..Dopiero moja mama kupiła mi nakładki laktacyjne jeszcze w szpitalu i dzięki temu jakoś poszło.Wszystkiego uczyłam się sama od pierwszych chwil z małym.
(2014-07-20 22:31:18) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
evelinaschlapka
Oj tak i to bardzo :)
mieszkam w niemecz umiem jezyk ale trafilam na polozna polke i bylam mega szczesliwa
ona przyjmowala mnie na PATOLOGIE i prowadzila caly czas.byla przy porodzie a potem pomagala mi w szpitalu na koniec przychodzila tez do domku :)

super kobieta

Podobne pytania