Nie na temat- musze ponarzekać i prosic o jakies złode rady :) annan |
2015-01-25 10:38 (edytowano 2015-01-25 10:39)
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Po krótce napiszę jak u nas wyglada sytacja a potem wyjasnie o co mi chodzi. Moge sie troszkę rozpisac więc z góry dziekuje tym co przeczytają.



Mieszkamy z teściową góra - dół. Ma 2 wnuków od córki i jeden Nasz. Kontakt mamy bdb. Nie wtraca się do niczego, ale ostatnimi czasami wkurza mnie coraz bardziej. Nie wiem czy zbliża sie juz do tego wieku "narzekania" czy co. Chodzi o to że:

1. Ciagle narzeka że nie ma kasy(pracuje jeszcze)ledwo odbierze wypłatę a już biedna bo nie ma nic(nie chodzi o to że nas prosi o jakies "datki, ale o to co mówi). Moim zdaniem powinna tak sobie wygospodarowac pieniadze żeby jej starczyło, a on np obiecuje jakias kase wnuką i daje im po 50 zł czasami po 10 zł( moje zdanie nie mam nie daję i tyle), robi jakies wystawne imieniny albo dzień babci a potem się wycycka.Jak idę z nią do miasta to wstyd bo kogo by nie spotkała czy gdzie do sklepu nie wejdzie to wszem i wobec ogłasza, nie mam kasy albo biedne jestesmy(niby żartem) ale mi juz wstyd z nia wychodzić. Tez juz tak często nie chodzę. Dogadujemy się dobrze ale nie wiem co ona tak ciagle o tej kasie, masakra jakaś.

2.Mieszkamy razem(rozumiem nie chce przychodzic zbyt często czy sie wtracac ok, super) ale ciagle słyszę: mówi do wnuka(naszego syna, do którego ma 10 schodów)nie mam czasu posiedzieć z tobą, musze isc, nie przyjde bo nie moge, posiedzi 2-3 min i juz idzie(a siedzi przed Tv i mogłaby poświecic 15 min co 2 dzień na zabawe z wnukiem) a potem twierdzi, że sie bedzie zajmowac synem jak pojde do pracy a ona na emeryture(dziekuje Mały idzie do przedszkola i dam sobie radę)

3. Sytacja i tu nie wiem jak z niej wybrnąc i strasznie mnie to meczy. Teściowa obiecała że zajmie sie 2 wnukami na ferie, bedą u niej te 2 tyg(11 i 9 lat), chłopaki duże i z małym 2 latkiem bawić się nie bede, ok rozumiem przeciez nie zmuszam bo to już za duża różnica wieku i wcale mnie to nie dziwi. Ale ona jest mądra bo dzieciaki cąły dzień przesiaduja potem u mnie. Jeszcze jak byli mniejsi i nie miałam syna było ok, ale teraz, jak tylko oni sie pojawiaja Mały staje się dosłownie szatanem. Kobie, bije, powtarza za nimi brzydkie słowa, pluje, zacepia, szarpie(oni nie sa w ogole zdyscyplinowani, wogole nie znaja rzadnych zasad, jeszcze teraz jak sa coraz starsi). Mój syn to raczej grzeczne, wesołe i posłuchane dziecko, grzecznie wychowane: dziekuje, prosze, przepraszam.

Nie chcę odsuwac dzieci od dzieci ale ja dosyc się zajmuję synem i na wychowywanie i dyscyplinowanie duzych dzieci nie mam czasu. Jeszcze wszystko było by ok ale Ci starsi nie są lepsi, nagadaja Małego żeby coś robił czy mówił potem krzyczą na niego, bija się, dokuczaja mojemu synowi, a potem wydzieraja się cały boży dzień. ( nie chodzi mi o jakies ciuckanie sie że mój to musi byc ugłaskany ale o takie podejscie do niego),a ten młodszy(9lat) to jest taka maruda i tak narzeka na wszystko że przy nim się zyć odechciewa. Nie wiem w ogole jak z tego wybrnąć. Mysle i coraz bardziej przeraza mnie ta wizja. Nie chcę zeby siedzieli ciagle u mnie i nie chce żeby mój syn przez nich się rozjuszył bo potem nie dam sobie z nim rady, ale nie chce tez go izolowac bo on ich lubi. Oboje wnuki ciagle miedzy soba się zaczebiają biją kopią używaja słow co syn nigdy nie słyszał, potem je powtarza. No masakra po prostu, jeszcze ten starszy do mojego syna nie jest taki zły jak ten młodszy(nie chodzi tu o jakies bicie czy cos bo na to bym nie pozwoliła i zaraz bym wyprosiła)ale a to go zaczepi a to cos a potem krzyczy: nie rób zostaw, nie siadaj mi tu. Dodam że już zapowiedział że u nas nie bedzie ani komputera ani telewizji. A teściowa bo to pewnie posadzi przez Tv i róbcie co chcecie, albo wysle do mnie(mimo że ma z nimi nauke tez brać)ale to już nie moja sprawa, w koncu trzeba zacząć myslęc o sobie.



Więc chyba na razie to wszystko. Jak miałyście chwilke i przeczytałyście to z chęcia posłucham jakis złotych rad. Musiałam komus się wyżalić bo tu nie mam nikogo z kim mogłabym o tym pogadać. Dziekuję z góry za poświęcony czas. Pozdrawiam.

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

3

Odpowiedzi

(2015-01-25 11:44:25) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan
O to chodzi że ja własnie mysle o takim "izolowaniu" no ale szkoda mi dziecią odmówic np zabawy czy spacerku, bo oni sa chętni, ale przede wszystkim to szkoda mi mojego wychowania synka a wiem że przebywanie z nimi mu nie służy. Ogolnie u nas oni wiedza jakie sa zasady i są "grzeczni" ale niestety w jeden dzien nie nadrobi sie wszystkich złych zachowac i bardziej są zaczepni niż się słuchają. Pocieszam się że maż wtedy bedzie z nami i też nie powoli na dużo im a czują respekt do nas raczej. Wiem tez że mnie bardzo umeczy przebywanie z nimi

Podobne pytania