Trenerka snów dzieci , . roslina28 |
2014-10-26 16:53 (edytowano 2014-10-26 16:54)
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Jej pracą jest uczenie innych, jak to zrobić, żeby dobrze spać. Jest jedną z pierwszych w Polsce trenerek zasypiania o angielsko brzmiącej nazwie "baby sleep trainer". Z Agnieszką Piotrowską o tym, dlaczego tak wielu rodziców ma problem ze snem swoich dzieci, jakie najczęściej błędy popełniają i czy lepiej spać z dzieckiem w jednym łóżku czy w osobnych, rozmawia Katarzyna Wośko

Uczy pani rodziców jak usypiać dzieci, czy raczej jak nie przeszkadzać dzieciom w naturalnym, spokojnym spaniu?

Jednego i drugiego, to zależy od wieku dziecka. Jeśli zgłaszają się do mnie rodzice, którzy dopiero oczekują dziecka lub rodzice najmłodszych niemowląt do 6 miesięcy, to skupiamy się przede wszystkim na tym, aby niczego nie popsuć i od samego początku wprowadzać prawidłowe nawyki związane ze snem. Rodzice dowiadują się m.in. jak wykształca się rytm okołodobowy dziecka czy kiedy zaczyna się wydzielać „hormon snu” czyli melatonina – wszystko po to, aby wiedzieć, czego mogą się spodziewać na kolejnych etapach rozwoju dziecka i jak postępować, aby te naturalnie zachodzące procesy przełożyły się na lepszą jakość snu malucha.

W trakcie tych pierwszych miesięcy życia, kluczem jest niedopuszczanie do przemęczenia dziecka. Musimy bacznie obserwować je po to, aby właśnie pozwolić mu spać wtedy, kiedy tylko zaczyna sygnalizować zmęczenie - w przypadku noworodków, może to być nawet po niecałej godzinie czuwania. Jeśli idealnie wyczujemy ten "złoty moment" i odłożymy dziecko do łóżeczka, to być może nie trzeba już będzie nic więcej robić, wystarczy wyjść. Jeśli jednak przekroczymy tę „cienką, czerwoną linię”, będziemy mieć przemęczone i rozdrażnione dziecko, które płaczem będzie nam dawało jasno do zrozumienia, że się zagapiliśmy i teraz niestety musimy mu pomóc zasnąć, a więc ponosić, pobujać, a może nawet powozić samochodem.



W przypadku dzieci powyżej 6 miesiąca życia mówimy o nauce zasypiania – podkreślam „zasypiania”, a nie „usypiania”. Są to dzieci fizjologicznie dojrzałe do tego, żeby przesypiać noc, jednak z uwagi na wykształcone przyzwyczajenia, nie mają tej umiejętności. Z rodzicami pracujemy nad prawidłowym harmonogramem dnia, porami snu zsynchronizowanymi z biologicznym rytmem, nad tym jak powinno wyglądać miejsce snu dziecka i przede wszystkim nad samodzielnym zasypianiem. Tak naprawdę, to rodzice – przy mojej pomocy – uczą swoje dziecko tej trudnej „sztuki zasypiania”.



Skąd pomysł, żeby zostać baby sleep trainerem?

Chociaż od urodzenia mojej najstarszej córki minęło już kilka lat, ciągle pamiętam, jak trudne były pierwsze miesiące jej życia, kiedy to praktycznie nie spałam. Niestety mój (uśpiony chyba dla odmiany) instynkt macierzyński, jakoś nie chciał mi podpowiedzieć, co mam zrobić, żeby moje dziecko lepiej spało. Ledwo trzymając się, ze zmęczenia, na nogach desperacko przeczesywałam internet w poszukiwaniu wskazówek, ale jedyne co znajdowałam, to dziesiątki wykluczających się nawzajem porad: „spać z dzieckiem w łóżku”, „absolutnie nie spać z dzieckiem w łóżku!”, „bujać na rękach aż zaśnie”, „odkładać do łóżeczka i nie przyzwyczajać do noszenia”, „podawać dziecku smoczek”, „smoczek twój wróg” i tak dalej, i tak dalej...

Metodą prób i błędów (pewnie bardziej błędów) udało mi się jakoś w końcu to wszystko poukładać i sprawić, że moja córka zaczęła przesypiać noce i zasypiać na drzemki w dzień, ale trwało to wiele miesięcy.

Kiedy przyszedł na świat mój starszy syn, miałam już nieporównywalnie większą wiedzę i doświadczenie, więc wzbudzałam zaskoczenie i niedowierzanie u rodziny i znajomych, kiedy po prostu odkładałam syna do jego łóżeczka, zamykałam drzwi i wychodziłam, a on bez problemu zasypiał. W ten sposób nagle okazało się, że wokół mnóstwo jest osób borykających się z problemami ze snem swoich dzieci, które zaczęły zwracać się do mnie o pomoc.

Kiedy więc przez zupełny przypadek odkryłam, że w takich krajach jak USA, Kanada czy Australia są osoby zawodowo zajmujące się doradzaniem w kwestii snu dzieci, nie miałam już wątpliwości, co chcę dalej robić w życiu. Bycie baby sleep trainerem to niezwykle wymagająca, ale i satysfakcjonująca praca - nie ma nic wspanialszego, niż poranny telefon od przekrzykujących się rodziców: „przespała dziś całą noc!”

Jak wygląda w praktyce pani praca? Czy po spotkaniu „zapoznawczym” idzie pani do domu danej rodziny i po prostu towarzyszy pani rodzicom w całym procesie usypiania dziecka? Czy – jeśli maluch ma problemy z nocnym wybudzaniem - to zostaje pani w domu na noc?

Przede wszystkim, wbrew obiegowym opiniom, moja praca nie polega na „czarowaniu” i „zaklinaniu”. Jest to wręcz „mrówcza robota”, która wymaga dużo wysiłku zarówno ode mnie jak i od całej rodziny, z którą pracuję i bardziej porównałabym ją do kapitalnego remontu mieszkania, gdzie ja opracowuję projekt wnętrza na podstawie oczekiwań rodziców, a oni sami przesuwają, względnie usuwają meble i malują ściany pod moim nadzorem.

Rozpoczynamy od bardzo szczegółowego „wywiadu”, który przeprowadzam z rodzicami. Pierwszym etapem wywiadu jest wstępna rozmowa w trakcie której rodzice opowiadają o swoich problemach, następnie wypełniają obszerny kwestionariusz, który często jeszcze dodatkowo omawiamy. Wszystko po to, aby zdobyć jak najwięcej informacji, które pomogą mi dokładnie zdiagnozować problem.

Kolejny krok, to przygotowanie indywidualnego i dostosowanego do danej rodziny i dziecka Planu Nauki Zasypiania (PNZ), który jest swego rodzaju „instrukcją,” w której krok po kroku i z najmniejszymi detalami opisuję na czym będą polegały nasze działania. Plan zakłada pracę w wielu różnych obszarach, takich jak na przykład plan dnia, rytuały przed snem, drzemki (jeśli dziecko powinno jeszcze spać w dzień) i oczywiście nauka samodzielnego zasypiania – tu korzystam z wielu różnych, sprawdzonych metod.

W zależności od wybranego rodzaju konsultacji w kolejnym etapie albo spotykamy się z rodzicami albo telefonicznie omawiamy szczegółowo PNZ i wyjaśniamy wszystkie wątpliwości. Kiedy rodzice zaakceptują plan, przystępujemy do jego wdrożenia. Zaplanowane działania rodzice wprowadzają w życie sami, jednak z moim wsparciem – jesteśmy w kontakcie każdego dnia przez cały okres pracy, czasem nawet kilkanaście razy dziennie (dzieje się tak zazwyczaj w pierwszych dniach wdrażania planu). Nie zostaję w domu na noc w trakcie nauki zasypiania, ponieważ uważam, że obecność obcej dla dziecka osoby dodatkowo przysparza mu stresu w sytuacji, kiedy wprowadza się często trudne dla niego zmiany.

Chciałabym też podkreślić, że niezwykle ważnym aspektem mojej pracy – dotyczy to pracy z dzieckiem w każdym wieku, jak również z rodzicami dopiero oczekującymi dziecka, jest edukacja. Staram się przekazać rodzicom jak największą wiedzę w zakresie fizjologii snu oraz rozwoju naturalnego rytmu snu dziecka i związanych z tym jego potrzeb.



TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

1

Odpowiedzi

Podobne pytania