Trudne pytanie-okres dojrzewania Twojego dziecka contrasek20 |
2015-05-26 17:39
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Hej, chciałam Wam zadać pytanie, zainspirował mnie odcinek Rozmów w toku o dzieciach w okresie dojrzewania, które "uciekały" z domu na kilka dni nie dając znaku życia, po czym wracały naćpane albo pod wpływem alkoholu, były wulgarne, nie chciały się uczyć itd.
Zaczełam się tak naprawdę zastanawiać co ja bym zrobiła, wydaje mi się, że na takiego dzieciaka nic nie działa, oddanie do ośrodków itd skutkuje tylko na chwile, a tak naprawde wychodza stamtad jeszcze gorsze.. kary nie pomagaja, wyrzucenie z domu nic nie da bo sie stoczy.. Nie mam zielonego pojecia jak mozna postapic z takim dzieckiem, przeraza mnie to, bo kazda z nas mysli, ze jej to nie dotyczy. Sluchajac rad psychologow z rozmow w toku wywnioskowalam ze jedyna opcja jest po prostu pozostawienie tego dziecka na pastwe losu, bo i tak z niego nic nie bedzie.

Jak Wy byście postąpiły w takiej sytuacji z swoim dzieckiem? Potrafilybyście spokojnie patrzeć jak Wasze dzieci się staczają?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

6

Odpowiedzi

(2015-05-26 18:51:16) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan
A jaka normalna matka/ojciec jest w stanie patrzeć na staczajace się dziecko?? Naturalnie że nie, czasami po porstu pomagaja drastyczne decyzje, np pozwolić mu się stoczyc żeby mogło odbić się od dna. Ale na obecna chwilę wiem ze krzykiem nic nie zdziałasz więc może warto pogadać, poszukac wtedy koleżeńskiego stosunku z takim dzieckiem a potem starc sie naprawiac relację rodzinne.. Na razie można teoretyzowac a w rzeczywistości nigdy nie wiadomo jak byśmy się zachowały i miejmy nadzieje że nasze dzieci wybiorą prawidłowe drogi w swoim życiu i bedą szczesliwe.
(2015-05-26 19:29:59) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
halunia
Ogólnie uważam ze takie zachowanie ze strony dziecka to wina rodziców, wychowania i ich podejścia do dziecka. Sama się spakowalam i wyszłam z domu bez słowa jak miałam 18 lat, bo nie wytrzymywałam w domu psychicznie. Dopiero po kilku godzinach jak się skończyl dzień szkolny tylko napisałam do mamy sms ze nie wracam.
(2015-05-26 19:31:52) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajtusia987
tak, jestem przerazona taką wozją przysżłości mojej córki, chcialabym dla niej jak najlepiej, wiadomo, dlatego wychdoze z założenia że od pocztaku trzeba dac dziecku się wygadac, nawiaązac dobra reację aby chcialo rozmawiac o problemach, aby mogla mi zaufac i otworzyc sie przede mna, wychowanie jedno a wpływ otoczenia drugie, wiec wiem ze wobec pewnych syt bede bezsilna, dam sie jej wyszumiec, nie bede stosowac miliona zakazow, wrzeszczec, obrazac, ale tez nie bede zbyt pozwalac na wsyztsko, bede szukac zlotego srodka, nie wiem czy się uda, bo jest to bardzo trudne, ale zamiar jest :) sama dobrze pameitam czego oczekiwalam bedac nastolatka, a naprawde swięta nie była i wiem gdzie rodzice popełniali błąd
(2015-05-26 19:33:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajtusia987
Ogólnie uważam ze takie zachowanie ze strony dziecka to wina rodziców, wychowania i ich podejścia do dziecka. Sama się spakowalam i wyszłam z domu bez słowa jak miałam 18 lat, bo nie wytrzymywałam w domu psychicznie. Dopiero po kilku godzinach jak się skończyl dzień szkolny tylko napisałam do mamy sms ze nie wracam.
domyslam sie, stres terror za wysokie oczekiwania rodziców, brak relacji, brak zainetresowania Tobą ze strony rodziców, tylko oczekiwali, a od siebie nic nie dawali poza tzw. ,,wiktem i opierunkiem" zgadza się?
(2015-05-26 19:55:07) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
halunia
Ogólnie uważam ze takie zachowanie ze strony dziecka to wina rodziców, wychowania i ich podejścia do dziecka. Sama się spakowalam i wyszłam z domu bez słowa jak miałam 18 lat, bo nie wytrzymywałam w domu psychicznie. Dopiero po kilku godzinach jak się skończyl dzień szkolny tylko napisałam do mamy sms ze nie wracam.
domyslam sie, stres terror za wysokie oczekiwania rodziców, brak relacji, brak zainetresowania Tobą ze strony rodziców, tylko oczekiwali, a od siebie nic nie dawali poza tzw. ,,wiktem i opierunkiem" zgadza się?
Dokładnie, sprzątaj, gotuj, ucz się, ciągle zakazy na wszystko. Na telefon, na komputer, żebym nie mogła się kontaktować ze znajomymi gdzie tylko taki kontakt poprawiał mi nastrój, do tego zakaz wychodzenia do znajomych, zakaz wizyt od znajomych. Doszło do tego że jak lekcje zaczynałam o 9 to jeździłam do miasta pierwszym pociągiem o 6 rano, żeby spędzić trochę czasu z chłopakiem, który miał na mnie dobry wpływ, był zupełnie inny niż chłopacy z którymi byłam dotychczas, nawet tego mi zabronili robić, a po lekcjach tez musiałam wracać od razu do domu. A jak tylko zrobiłam coś źle, albo jak raz przez głupotę mi ukradli siostry rower, to mi mama powiedziała ze jestem głupia, bezmyślna, nie mam mózgu, bez serca, że ja zabijam i kradne lata jej życia, że jestem idiotką, że moja babcia to się w grobie przewraca (to do dziś ulubiona forma szantażu emocjonalnego mojej mamy w stosunku do mnie, używanie mojej sp babci z którą byłam bardzo blisko). Takich sytuacji było mnóstwo, przynajmniej raz w tygodniu. Ogólnie moje problemy zaczęły się jak zmarła.moja babcia jak miałam 16 lat, przez 2 lata słyszałam że mnie zabiorą do psychologa, ale nigdy tego nie zrobili. Doszło do tego że jeszcze zanim się wyprowadzilam, zaczęłam ciąć rękę zyletka, bo po zabraniu mi kontaktu ze znajomymi to była jedyną formą poprawy humoru. Jak się wyprowadzilam z domu byłam w takim stanie ze mój uwczesny chłopak bal się mnie zostawić samą w domu jak miałam zły dzień. Raz nawet przedawkowalam tabletki przeciwbólowe, mimo że akurat byłam u niego. Moja mama i jej narzeczony do dziś uważają że oni nie mają nic wspólnego z tym do jakiego stanu psychicznego doszłam. Jak ktoś tak czyta z boku to może się to wydać blachę, ale jak ktoś nie doświadczył znęcania się psychicznego przez własnego rodzica, to nigdy tak na prawdę nie zrozumie jak ja się w tedy czułam.
(2015-05-26 21:56:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aicik
Halunia wspolczuje wlasnie to jest glowny problem kiedu rodzoce nie radza sobie z pewnymi problemami i zakazami szantazami probuja cos zdzialac wtedy ma to gorszy wplyw na dziecko...dlatego warto przedewszystkim zadbac o dobre relacje z dzieckiem i o pomoc dla siebie jesli takowe problemy sa..nie unikac psychologa jesli jest potrzebny bo nie kiedy jest potrzeba zeby ktos z boku powiedzial nam co robimy nie tak i jak to dziecko widzi... mozna isc na terapie..bo dziecko nie potrafi rodIcom wytlumaczyc a czesto rodIce nie zdaja sobie sprawe ze ro iea wiele zlego niby chcac dobrze...to jedna sprawa...druga sprawa to zle towarzystwo, ktore daje zly przyklad i jest podziwiane przez nasze dziecko..jesli dziecko nie ma w domu autorytetu to szuka go gdzie indziej..ale tez to towarzystwo potrafi tak omotac pocieche ze nie bedzie potrafila rozroznic co jest ok... ale w sumie to wszystko sie rozvija o to by miec z dIeckiem jak najlepszy kontakt ,dawac dobry przyklad, pozwalac na trochexwplnosci ale tej dobrej wolnosci i probowania swoich mozliwosci... po prostu w tych czasach rodIce musza byc bardzo madrzy, kochajacy, jesli trzeba poszukac pomocy z poza domu zanim problemy sie nasila..i nie pozwolic by dziecko sie oddalilo...takie jest mojee zdanie... i wiem ze jest bardzo ciezko, cholernie ciezko ale warto sie starac.. i takze duzo czasu spedAc z dzieckiem...zeby tej pustki nie wypelnilo sobie czyms innym

Podobne pytania