Warszawa-Który szpital lepszy? losfin |
2012-09-15 09:47
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Hej czy któraś z was rodziła w Warszawie?
Ja się zastanawiam nad 3 szpitalami: Św.Zofii, Inflancka lub Madalińskiego. Dwa ostatnie poleca moja ginekolog prowadząca a przy pierwszym idziemy do szkoły rodzenia(i sama się w nim urodziłam)
Który polecacie?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

5

Odpowiedzi

(2012-09-15 10:38:54) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamusia1ania
Ja będę rodzić na Inflanckiej :)
(2012-09-15 12:18:44) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
deredi
Szwagierka rodziła 1sze na żelaznej drugie na madalinskiego. Odradza madalisnkiego. Osobiscie wybieram sie na inflancka :)
(2012-09-25 11:40:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wiolka88
Moja gin polecałam mi św. Zofii, Inflandzka i Czerniakowski - i z opinii jakie do tej pory czytałam to chyba Inflandzka, aczkolwiek rozważam prywatny szpital poza Warszawą... znajoma urodziła 2 synów na Madalińskiego i nie narzeka - ale wiadomo, ten sam szpital a różny personel każdego dnia, więc zależy jak trafisz i na czym ci zależy podczas porodu... Każdy szpital możesz odwiedzić wcześniej i przynajmniej zobaczysz jakie sprawia wrażenie, jakie jest wyposażenie - umów się wcześniej to może uda ci się dłużej pogadać z położna i poznać miejsce...
(2012-10-13 13:00:04) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jutax21
Ja będę rodzić na Żelaznej, myślałam tez o Inflanckiej, ale mój gin pracuje w Św. Zofii i dlatego.
(2014-01-07 21:15:01) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamaneli
Poród w szpitalu na Madalińskiego to prawdziwy horror ! Rodziłam dziecko przez 36 godzin i nikt mi nie chciał pomóc a wystarczyło przebić pęcherz płodowy ! Stało się to po awanturze zrobionej przez mojego męża. Ciągle ktoś wchodził do sali i ze zdziwioną i skrzywioną i pytał się „dlaczego ktoś tu tak krzyczy” (Przecież to takie dziwne na porodówce). W między czasie zostałam wyrzucona z Sali porodowej na korytarz, na badanie USG musiałam czekać aż PAN ORDYNATOR skończy badać swoje (jeszcze nie rodzące) pacjentki z „ulicy” (czekałam już ledwo przytomna 1.5h na krześle pod gabinetem), W ostatniej fazie porodu pielęgniarce wypadła śrubka i nie mogła mi podnieść oparcia w łóżku – rodziłam na leżąco oprócz tego nie mogli znaleźć podnóżków i szukali ich w innych salach porodowych. Po porodzie usłyszałam że dziecko się urodziło się zmęczone sine i przyduszone i oczywiście jest to MOJA WINA bo nie współpracowałam (ciekawe jak po 36 godzinach bólu porodowego można współpracować.) Mała leżała na obserwacji - w sali na nocnej zmianie było szaro od dymu papierosowego. Oprócz tego nie pobrali mojemu dziecku krwi z pięty do badań genetycznych i zbadali słuch tylko w jednym uchu bo o drugim zapomnieli na dodatek złamali dziecku obojczyk (zdarza się to przy porodach lecz gdy dzieci rodzą się duże a nie z wagą 2600) i nie poinformowali mnie o tym!. Efekt pół roku rehabilitacji. Cały personel był lekko mówiąc niekompetentny (np. położne lekceważyły dość istotne poleceni lekarzy dotyczące podania leku lub wykonania jakiegoś badania) opryskliwy zarówno położniczy jak i pediatryczny.

Podobne pytania