Do dziewczyn, które poroniły gaspodzina |
2010-08-08 15:28
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Słuchajcie, 2 dni temu doszło u mnie do poronienia w 7 tyg. ciąży. Ból, strata i żal, ale z tym musimy sobie z mężulkiem sami poradzić ;( Zastanawia mnie /i może któraś z Was Kobitki może coś na ten temat powiedzieć/ jaki wpływ na dalsze starania. Lekarka uspokaja mnie i to wszystko rozumiem, ale chodzi mi o historie z życia wzięte. Jeśli nie jest to dla Was zbyt trudne do opisania, to proszę napiszcie, jak to u Was wyglądało. Pozdrawiam serdecznie

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

14

Odpowiedzi

(2010-08-08 16:55:39) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kamilusia
Ja kiedyś poroniłam w 12 tc (dzidziuś obumarł wcześniej ale w 12 tygodniu się dowiedziałam)...Było bardzo ciężko,łzy,żal,ogromna strata i pretensje do siebie...Potem rozstałam się z tatą dziecka,mój tata zmarł,cały mój świat dosłownie runął,zostałam sama...Nie starałam się wtedy o kolejne dziecko...Teraz 30 sierpnia miną 3 lata od poronienia.Jestem żoną świetnego faceta,mamą 7 miesięcznego synka i szczęśliwą kobietą.Chociaż czasem wracają wspomnienia,łezka się w oku zakręci to staram się być szczęśliwą i tłumacze sobie że tam na górze jest moje maleństwo z dziadkiem...Mój tata odszedł z tego świata aby zająć się moim dzieckiem...Tak jest mi łatwiej...
(2010-08-08 18:15:00) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
nikodemek
JA PORONIŁAM W 6 TC. BYŁO NAPRAWDĘ CIĘŻKO. ALE MUSIELIŚMY SOBIE PORADZIĆ Z TYM Z MĘŻEM. A TERAZ MAMY 4 M-CZNEGO CUDOWNEGO SYNKA. PAMIĘTAJ NIC NA SIŁĘ. MY STARALIŚMY SIĘ ROK O DZIDZIE, A JEDEN MIESIĄC ZAPOMNIELIŚMY O STARANIACH WIĘCEJ LUZU I CZUŁOŚCI I OTO SĄ TEGO SKUTKI MALY NIKOŚ.
(2010-08-08 18:18:54) cytuj
ja poronilam w 7 tyg byla i zawsze bedzie to najwieksza tragedia w moim zyciu przezylam to  strasznie naprawde jak teraz sobie o tym przypomne to lzy mi leca a od tego czasu minely prawie 3 lata:/ jednak moja lekarka poradzila mo zebym jak najszybciej starala sie o 2 dzidzie i miala racje  po  3 miesiacach dowiedzialam sie ze jestem w ciazy i dzis mam cudowna 2 letnia coreczke:) jednak i tak mysli jakie bylo by 1 dziecko nigdy nie mina:/
(2010-08-08 18:54:45) cytuj
W moim przypadku było jeszcze ciekawiej...w 11tc podczas kontroli dowiedzieliśmy się że serduszka nie słychać...co na poprzedniej wizycie było doskonale widoczne i słyszalne zresztą...Co się z tym wiąże,miałam zabieg łyżeczkowania...nie będę się zagłębiać do jakiego szpitala trafiłam i jak mnie potraktowali,niektóre z dziewczynek tutaj doskonale znają moją sytuację!Nas też to strasznie dobiło...nie ma dnia aby o tym nie myśleć...Po 3 miesiączkach,pod baczną kontrolą ginekologa znów mogliśmy się starać...nie było żadnych przeciwskazań...Jednak kto powiedział że tym razem spotka mnie to najpiękniejsze szczęście...Trafiłam na patologię ciąży z podejrzeniem ciąży pozamacicznej...Szczęście w nieszczęściu odbyło się bez operacji...W czwartek miałam kolejną wizytę kontrolną...jak zwykle wszystko super,extra...Za 4 miesiące możemy wznowić starania...ale nie wiem czy strach mnie nie przezwycięży...
(2010-08-08 19:08:19) cytuj
Ja zaczęłam krwawić w 11 tc i spanikowana pobiegłam do lekarza, wiedziałam dobrze co to oznacza i nie miałam już nadziei ale lekarz zanim mnie zbadał mówił że teraz będę musiała leżeć itp. co na ułamek sekundy wzbudziło promyk nadziei... niestety okazało się że ciąża przestała sie rozwijać w 7 tc jakiś dzień po pierwszej wizycie gdzie widziałam bijące serduszko... potem szpital, zabieg, masakra generalnie... nie mogłam się pogodzić z tym że przez prawie 4 tygodnie niczego nie podejrzewałam i cały czas planowałam całą ciążę i nasze życie już we trójkę. Dostawałam w nocy ataków histerii. Wszystko się odmieniło po tym jak zaobserwowałam u siebie jajeczkowanie, potem okres-wyliczony co do dnia no i wizyta kontrolna na której okazało się że wszystko się dobrze zagoiło i możemy znowu się starać :) Jeszcze w tym cyklu zaszłam w ciążę :) nie obeszło się bez problemów i strachu że sytuacja sie powtórzy ale szczęśliwie jestem już w 34 tc i czekamy na naszego Michasia :)
(2010-08-08 19:21:46) cytuj

Ja poronilam w 18. tc... Pierwsze co, to pytalam sie lekarki, kiedy mozemy rozpoczac ponownie starania. Lekarka nie byla az tak optymistyczna, jak ja i stwierdzila, ze powinnismy odczekac 4-6 m-cy. Nie podobala mi sie wtedy ta odpowiedz.

Tydzien pozniej bylam u swojej gin. i zadalam jej to samo pytanie. Wg niej mialam odczekac 1. lub 2. miesiaczke i do dziela.

2 tyg. po poronieniu mialam pierwsza owulacje... Bylam pewna, ze to ona. Jezeli jeszcze 1 tyg. pozniej dostalabym miesiaczke, to mialabym 100% pewnosc. I rzeczywiscie... rowno 14 dni pozniej miesiaczka...

Czyli pole wolne do dzialan. Jednka, jak wczesniej tak bardzo nie moglam sie doczekac, kiedy zaczac, tak teraz ogarnal mnie strach. Unikalam wspolzycia w dniach, w ktorych moglabym zajsc w ciaze. 4 m-ce pozniej dopiero bylam gotowa... i udalo sie od razu.

5 m-cy po poronieniu trzymalam pozytywny test w reku.


Jaki to wszystko mialo wplyw na ciaze? Ano duzy. Byla to moja czwarta ciaza, ale pierwsza tak pelna leku... Kazdy drobiazg przyprawial mnie o szybsze bicie serca...

Lekarka opiekowala sie mna bardzo dobrze i starala sie mnie zawsze uspokoic.

Nie niepokoila mnie niepotrzebnie...

... i 11 m-cy temu urodzila sie moja corcia... 

(2010-08-08 19:24:05) cytuj
A mysle o tym do tej pory i chyba nigdy nie przestane... Czasem patrze na moja core i mysle sobie, ze gdyby moj synek wtedy przezyl... to jej by nie bylo... No zycie czasem jest dziwne, a czasem wrecz okrutne... Z drugiej strony nie wyobrazam sobie, zeby nie bylo mojej najmlodszej cory. Za to synek na zawsze bedzie goscil w moim sercu... A bol jest... mimo, ze uplynely 2 lata... i wiem, ze bedzie zawsze. Moja mama stracila dziecko (donoszone, zmarlo poltora godz. po porodzie) 33 lata temu... i do tej pory bywa, ze bol nagle wraca... i smutek tez...
(2010-08-08 21:25:21) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bafi
poroniłam samoistnie w 6tc 24.09.2008, następnie równiez samoistniew 6tc 03.12.2008, ostatni raz miałam łyżeczkowanie 08.02.2009  w 11tc ponieważ rozwój dzidziusia zatrzymał się na 6tc, musieliśmy trochę dłużej odczekac, w IV ciążę zaszłam we 09'2009, urodziłam zdrowe dziecko 20.05.2010 :)
(2010-08-09 08:05:32) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
gaspodzina

Dziękuję, że odpisałyście. Wasze historie są bardzo poruszające i dające nadzieję, że wszystko się ułoży. Każda z Was jest bardzo dzielna. Mam nadzieę, że też tak mi się uda - zachować zdrowe zmysły ;/ i osągnąc to, czego pragnę. Wiem, że nie należy się zbytnio "starać" o dzidzię. Ta nasza była wynikiem wrzucenia na luz na wakacjach po 8 miesiącach starań. I tak to się skończyło :( .... Zależy mi na czasie, ale wszystko musi się samo ułożyć. Mam nadzieję, że będę miała tyleszczęścia co wy mamusie, gratuluję ;). Doniu17 i Maladiano trzymam kciuki i życzę powodzenia

(2010-08-09 10:48:47) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
adriana78
Ja sie dowiedzialam w 19 tyg ze od poltora miesiaca moja dzidziam nie zyje....Bylo to wrecz straszne i nie douwierzenia,straszny bol ogromna strata,przez okolo 3 lata balismy sie zajsc znowu w ciaze,bo chodzily mysli ze znowu bedzie tak samo....teraz od 2 miesiecy jestem znowu szczesliwa mamusia:) ale cala ciaza to byl wielki strach, bole zoladka przed kazda wizyta i obawa o dziecko, naszczescie nic sie nie stalo!!! 3maj sie bedzie dobrze

Podobne pytania