Do kobietek po CC/cesarskim cięciu..albo tych chcących je miec..proszę o kilka słów.. arletka1991 |
2014-06-12 20:43 (edytowano 2014-06-12 23:00)
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Witam.


Chciałabym was prosic, doświadczone w tym temacie mamy, żebyście mi trochę przybliżyły przebieg tejże operacji..


Ile to trwa,
czy boli wbijanie igły,
czy dziwnie się czułyście po narkozie/znieczuleniu,
czy czułyście jak wyjmowali dziecko,
czy wam je pokazano,
kiedy mogłyście je przytulic,
czy dałyście radę karmic piersią,
zajmowac się normalnie dzieckiem,
jak długo dochodziłyście do siebie ogólnie (kiedy byłyście sprawne),
i kiedy dałyście radę wstac z łóżka,
no i ile leżałyście w szpitalu..?

Wiem, że to masa pytań.. nie musicie na wszystko odpowiadac.. Chodzi mi chociaz o kilka słów, wasze spostrzeżenia, nawet te najgorsze odczucia..

..po prostu jestem przerażona wizją cc, które byc moze mnie czeka, bo moje dziecko nie chce sie przekręcic główką w dół. Wiem, że jest nadzieja, że jeszcze nic nie jest powiedziane na 100%, ale tak czy inaczej warto byłoby się czegoś na temat operacji cc dowiedziec. Moze powoli nastawiac psychicznie "w razie co". Nie zaszkodzi przecież.. Bo bardzo się boję i nieczego o tym nie wiem.. Przepłakałam już dwa dni.. ;)

A nawet wśród babek 40stkowych są i zwolenniczki tejże metody zakończenia ciąży, więc tym lepiej mnie na to nasatwią, moze znajdę chociaż jeden jakiś plus....

Dzięki.
I dodam, że mam już córcię - rodziłam naturalnie.

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

23

Odpowiedzi

(2014-06-13 01:31:57) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mama92
Z chęcią odpowiem :) a więc :

1. Jak znieczulenie zacznie działaś w sumie to nie pamiętam ale gdzieś do 20-30 minut . Bynajmniej krótko .

2. Tak . Nie było mi zimno a cała się trzęsłam i nie czułam nic od pasa w dół . Dziwne to uczucie , ciężko się poruszyć m nakarmić malucha.

3. Nie tylko czułam ale nie bolało jak mi cały brzuch tak dziwnie lata :p

4. Jak go wyciągli to nawet anestozjolog nie wiedział że już wyszedł zaraz go zabrali ale za chwilkę mój go przyniósł mi pokazać i usnęłam na ok. 30minut. I potem dostałam go zaraz na sali pooperacyjnej.

5.Przytulić zaraz na sali pooperacyjnej.

6. Dawałam ale mały nie chciał jeść na początku ale potem w domku już było coraz lepiej i dziś ma 1,5 roku i je nadal :)

7. W szpitalu zajmować się było ciężko bo źle się siada wstaje chodzi ale dawałam radę :) do mnie w domu należała 1 kąpiel i każda natępna ,przewijałam ubierałam także poradzisz sobie:)

8. Ja dochodziłam długo jakieś 3-4 tygodnie zanim bez problemu wstałam czy usiadłam kucnęłam a tak to cały czas miałam wrażenie że jak się bardziej wyprostuje to mi się to wszystko rozpruje :P

9. Jeden dzień leżałam na drugi kazali wstawać ciężko bo ciężko ale trzeba było.

10. Leżałam 4 doby + poród w poniedziałek w nocy porodówka, we wtorek urodziłam w sobotę rano wyszliśmy.


Ja nie polecam wolałabym urodzić sn i przy 2 dzieciątku będę się starać. Mimo że męczyłam się tyle godzin i się nie udało i wiem jak boli i jak męczy ale wolałabym sn.


(2014-06-13 01:32:31) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mama92
aaA I WBIJANIE IGŁY NIE BOLI :)
(2014-06-13 09:09:29) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
verrerie

1.Ile to trwa?
Wyjecie dziecka to okolo 10min maksymalnie mysle, a potem zszywanie do pol godziny.

2.czy boli wbijanie igły?
Nie boli, bo najpierw znieczulaja miejsce wklucia, a dopiero potem zakladaja znieczulenie.

3.czy dziwnie się czułyście po narkozie/znieczuleniu?
Po podaniu zzo bardzo wymiotowalam, ale dostalam szybko leki przeciwwymiotne. Pozniej po calej cc czulam sie dobrze.

4.czy czułyście jak wyjmowali dziecko?
Niebardzo :/ podali mi glupiego jasia i nie do konca wszystko do mnie docieralo, tzn pamietam wszystko, ale w specyficzny sposob :)

5.czy wam je pokazano?
Oczywiscie! Zaraz po wyjeciu z brzucha polozyli mi corke na dekoldzie, przy szyi. Moglam ja pocalowac, przytulic.

6.kiedy mogłyście je przytulic?
Tak jak wyzej, a potem po przewiezieniu na sale jak juz mnie zszyli.

7.czy dałyście radę karmic piersią?
Nie chcialam karmic piersia, corka od poczatku byla karmiona butelka.

8.zajmowac się normalnie dzieckiem?
Nie. W szpitalu nie zrobilam kompletnie nic przy dziecku, bo nie bylam w stanie. Mialam krwotok podczas cc i bylam bardzo slaba.

9.jak długo dochodziłyście do siebie ogólnie (kiedy byłyście sprawne)?
Po trzech dobach wrocilam do domu. W pierwsza noc corka mnie rozruszala i bylo tulko lepiej.

10.kiedy dałyście radę wstac z łóżka?
Na drugi dzien po cc przyszla pielegniarka i zaprowadzila mnie do lazienki. Wyciagnela mi cewnik na stojaco przy umywalce (bardzo polecam ten sposob), pomogla mi sie umyc.

11.no i ile leżałyście w szpitalu..?
3 doby.
(2014-06-13 12:10:14) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pollym
1.Samo wyciąganie dziecka trwa krótko, raptem 15 minut, cała reszta już trochę dłużej ale ogólnie ok. 35-40 minut.

2. Wbijanie igły... nie powiem Ci, bo miałam cesarkę z zaskoczenia i w momencie gdy brali mnie na salę miałam już takie skurcze że nic na mnie nie robiło wrażenia.

3.Gdy odwieźli mnie na salę pooperacyjną, tak. Dziwnie się czułam. Miałam 'banię' przez całą noc i prawie cały następny dzień.

4. Czułam jak go wyciągali :) To takie szarpanie, niezbyt przyjemne ale nie powiedziałabym że bolesne.

5. Tak, pokazali mi go.

6. Dopiero na drugi dzień.

7. Pokarm miałam dopiero w 3 dobie po porodzie.

8. W szpitalu nie dawałam sobie zbytnio rady bo ciężko mi było się poruszać. Miałam małego przy sobie tylko kilka godzin dziennie.

9. Całkiem sprawna byłam już 2 tygodnie po CC

10. Wstać z łóżka tak całkiem bez bólu? Nie pamiętam, ale jakiś tydzień po, chyba.

11. W szpitalu wstałam z łóżka po 12h.
(2014-06-13 21:21:00 - edytowano 2014-06-13 21:22:01) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bogusiam87
nie jest tak źle. wbijanie igly nie boli tylko nie można się w trakcie ruszać. mąż mówił że krótko trwało. twierdzi że z 15 minut.bólu w trakcie nie czułam tylko jak małą wyciągali to kilka razy takie szarpanie. pokazali mi ją na chwile przybliżając do twarzy by się przywitać. urodziłam o 11:55 a kazali mi wstać dopiero następnego dnia rano i od razu krew ze mnie chlusnęła i nogi i podłoga były we krwi( od sali do prysznica była ścieżka z krwi). w miare dobrze się czułam w 8 dobie kiedy szwy zdjęli. a brzuch potrafi i teraz o sobie dać znać. czasem pobolewa w miejscu cięcia. wyszłyśmy do domu w 4 dobie.
(2014-06-13 21:23:04) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita
Miałam zarówno cesarkę planowaną (z wyboru jak pewnie wiesz ;)) jak i tą nagłą... Różnica polegała tylko na tym, że przy tej pierwszej byłam już potwornie próbą porodu sn wymęczona, moje dziecko też, przez co odrobinę mniej ją pamiętam. Na pewno trwała krócej, ale podyktowane to było tym, że mojemu synkowi groziła zamartwica.... brrrr....

W przypadku tej drugiej, planowanej - zdecydowałam, że umawiam się na konkretny dzień z lekarzem, nie czekałam na skurcze choć słyszałam, że ponoć lepiej jeśli one już są. W przeddzień cięcia miałam rozmowę z anestezjologiem, big ankietę do wypełnienia, i pobranie krwi. Przyjechałam też z wynikami, które mialam wcześniej przez lekarza zlecone. Mogłam wybrać - narkoza lub cięcie przy znieczuleniu miejscowym tzw. podpajęczynówkowe (podpajęcze) Dzien przed miałam lekkiego stresa (w końcu to operacja), ale skupiłam się na celu.... wiedziałam bowiem, że tak jest korzystniej dla dziecka... że go porodem sn nie wymęczę etc. Ja w tym momencie nie liczyłam się w ogóle. Niech robią co mają robić byleby wyciągnęli mi w bezpieczny sposób dziecko... Miałam stawić się na drugi dzień na IP. O 6 rano z lekkim hakiem. Obudziłam się i czułam się bardzo rozluźniona.... wiedzialam, ze jeszcze chwila i syn będzie ze mną :) Odeszlo zdenerwowanie z dnia poprzedniego. Na IP wywiad z lekarzem, przebranie w koszulę i badanie w gabinecie, ocena rozwarcia, szacunkowa waga płodu i heja na górę pod kroplówkę i KTG. Podali mi jeszcze jakieś płyny, przyszedł anestezjolog, wspólnie ustaliliśmy, że będzie znieczulenie miejscowe i wdrapałam się na stół operacyjny. Najgorszy moment to chyba ten kiedy musiałam skulić się na maksa tak żeby kręgosłup wygięty był w liter.ę C. Wkłucie nic nie boli bowiem miejsce wkłucia zostaje wcześniej znieczulone. Później poczułam "prądy" (to znak, że znieczulenie zostaje wstrzyknięte tam gdzie trzeba) i w końcu mogłam rozłozyć się wygodnie na stole. Czułam taki błogostan... Podłączyli mnie jeszcze pod aparaturę, z drugiej zaś strony instrumentariuszka podawała mi prze założony wenflon to co zalecał w danej chwili lekarz. Dostałam na głowę czepek, na buzię maskę z tlenem i heja. Byłam na bieżąco informowana o tym co się w danej chwili dzieje oraz pytana czy dobrze się czuję. Czuć jedynie wyjmowanie dziecka. Oczywiście nie boli nic. Szarpnięcie lub kilka takich mocniejszych szarpnięć i po sprawie. Dłużej trwa szycie. Jest tylko taki jednen nieprzyjemny moment w całej tej operacji, a mianowicie podanie w pewnym momencie oksytocyny. Instrumentariuszka informuje, że ciśnienie zaraz pójdzie do góry, poczuję ból głowy i lekkie zawroty, ale po chwili poda mi lek na obniżenie ciśnienia i wszystko wróci do normy. Moment zszywania to też czas na pogaduchy z babkami które mnie cięły ;) Po znieczuleniu czułam się dobrze, dopiero na sali pooperacyjnej zrobiło mi się zimno - normalne. Miałam tak samo po tej pierwszej cesarce. Synka oczywiście przystawili mi do piersi, dostał 10 pkt (mój wymęczony porodem sn pierworodny - 8) Na pooperacyjnej mogłam sobie trochę pospać, a jak tylko zeszło znieczulenie to dostałam kroplówkę z ketonalem. Na drugi dzień musiałam wstać. I to jest chyba najgorszy moment.... jak w końcu wstałam to zrobiło mi się słabo (normalne też) i znów usiadłam. Po chwili kolejne podejście. Udało się choć wyprostować się całkowicie nie da, bo wtedy nie dosć, że czujesz ciągnięcie to jeszcze nie możesz złapać oddechu. Poszłam się umyć i przeniosłam się na inną salę. Przywieźli mi Dominika. Od tamtej pory mogłam się nim zajmować. Nie jest to proste, ale wszystko się da jeśli się chce :) Przystawiałam go oczywiście do piersi i z czasem mleko zaczęło się produkować. Powiem tak... najgorzej ruszyć się po długim leżeniu, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Ja byłam szczęśliwa, że dziecko nie jest wymęczone, że jest zdrowe, że jest po prostu całe i ten ból tak naprawdę się nie liczył. Miałam siły dla niego.... Ze szpitala wyszłam równo po tygodniu od operacji (zwykle wypuszczali po 5), a to dlatego, że Dominik (zresztą Michał też) mieli żółtaczkę. Dobrze, że po tym tygodniu, bo w domu masa obowiązków którym trzeba podołać zanim ból zejdzie całkowicie.
(2014-06-13 21:30:41) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bogusiam87
już na sali na oddziale bardzo było mi zimno przez jakiś 2 godz

Podobne pytania