Kto byl z wami przy porodzie i czy byo wam razniej? sucha |
2010-02-11 14:15
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

26

Odpowiedzi

(2010-02-11 18:15:21) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wiki218
Narzeczony i gdyby nie on to nie dałabym rady.
(2010-02-11 18:15:53) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wiki218
narzeczony i gdyby nie on to nie dałabym rady.
(2010-02-11 20:16:24) cytuj
Mój mąż. Bez niego nie dałabym rady... Cały czas mnie podtrzymywał, bo kazano mi siedzieć na piłce, a ja mdlałam i nie byłam w stanie się utzrymać. Podawał mi wodę, prowadził do kibla i podnosiła z ziemi, gdy upadałam podczas skurczu. Nie wierzę, że jakaś położna byłaby to w stanie zrobić za niego, bo ważyłam naprawdę sporo, pewnie musiałabym się sama czołgać po posadzce. Trzymał mi rękę, żebym nie wyrwała sobie kroplówki, bo ja nie wiedziałam co robię. Podczas parć trzymał mnie z jednej strony i przyciągał mi głowę i nogę do piersi. Cieszyłam się, że on to robi i mi pomaga, a nie jakaś obca osoba. Był dla mnie czuły i wyrozumiały jak nigdy dotąd. Zachował się jak profesjonalista, jakby sam był członkiem personelu medycznego. I pomyśleć że na codzień to całkiem leniwy i niecierpliwy facet ;) ...No i ten magiczny moment, kiedy oboje przywitaliśmy nasze dzieciątko. Patrzyliśmy na nie i na siebie nawzajem nie mogąc uwierzyć. Miałam naprawdę koszmarny poród, ale teraz staram się wspominać tylko te pozytywne strony, a dzięki niemu było tego sporo.
(2010-02-11 20:21:18) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bloggingskylark
A ze mną była mama i BARDZO się cieszę, że nie było przy tym mojego męża. Mama nie pomogła mi za wiele, bo ogólnie rzecz biorąc było mi wszystko jedno, ale świadomość, że tam była z pewnością była dla mnie ważna.
(2010-02-11 21:42:49) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
figa
mój kochany facet-2 razy spisał się na medal!!!-tylko za 2 razem musiałam na niego warknąć:) bo był za bardzo wyluzowany i mówił co mam robić:)-tak bolało że sykłam na nioego zamlknij się:)i przynajmniej rozbawiłam cały personel:)
(2010-02-11 22:04:47) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
serducho
mąż, który na początku nie był do tego za bardzo przekonanany a teraz kazdemu poleca poród rodzinny :) bardzo mi pomógł, podtrzymywał na duchu i dodawał otuchy w ostatnich minutach :)
(2010-02-12 12:53:25) cytuj

Przy pierwszym i drugim porodzie byl obecny maz.

Porody byly bardzo szybkie... Niecala godzine po tym jak przyjezdzalam do szpitala trzymalam moje cory w ramionach...

Ja bylam skupiona na reakcjach wlasnego ciala, skurczach, oddechach. W tym momencie chcialam, zeby moj maz siedzial cicho i sie nie odzywal. Chcialam sie kompletnie skupic na sobie i porodzie...

Jednak nie powiem, zeby jego obecnosc nie miala znaczenia... Jak juz bylo po wszystkiem to bylo cudowne uczucie miec go przy sobie...


Przy trzeciem porodzie go nie bylo. Bylam sama. Rodzilam w nocy (cora przyszla na swiat o godz. 00:25) i maz musial byc ze starszymi corkami w domu...

Nie powiem... poradzilam sobie... Porod byl krotki... Razem ze wszystkimi skurczami 40 min...  aczkolwiek nie mam po nim milych wspomnien. Trudna faza skurczow partych, gdzie mala utknela glowka a potem ramionkami...

i tak z perspektywy czasu jest mi przykro, ze maz nie mogl byc przy mnie...

To jednak piekna sprawa... Zreszta on sam tez tak uwaza... No coz... czasu nie da sie cofnac, a nawet gdyby to i tak musialby zostac ze starszymi corami, wiec nie ma co sie za bardzo wczuwac i wspominac... ;) 

(2010-02-19 01:58:22) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
paula20248
z tego co słyszalam od znajomych to to ze az cie wspiera a i pnoc lepiej persal cie trakyuje...jkjest tos kto ocieie ''dba''
(2010-02-19 11:18:05) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasia1977niestety
Rodziłam sama i nie żałuję. Poród trwał 10.5 godziny i był bardzo bolesny. Naprawdę w takich bólach nie miałabym ochoty nikogo oglądać... Mój partner w zasadzie cały czas porodu spędził w poczekalni. Położna sugerowała żeby przyszedł do mnie, ale ja nie chciałam. Nie wyobrażam sobie żeby patrzył na to jak z bólu wypróżniam się pod siebie...
(2010-02-19 12:22:45) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
angana

Ja mialam cc, bo corcia byla ulozona posladkowo i bardzo sie ucieszylam, gdy sie okazalo, ze maz moze byc caly czas ze mna. Bardzo sie balam calych tych przygotowan, znieczulen, no i calego "krojenia". A Adam byl caly czas i dodawal mi otuchy. Jak tylko wyjeli Mala, powiedzial mi, placzac, ze mamy sliczna, zdrowa coreczke. Nawet jak teraz o tym pisze, to mi sie lzy w oczach kreca. Cudownie jest miec z kim dzielic swoje szczecie tuz po przyjsciu na swiat dziecka :)

Podobne pytania