Z partnerem na porodówke «konto zablokowane» |
2011-11-18 10:19
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

No właśnie, jak to jest u Was dziewczyny? Chciałyście lub chciałybyście? Ja bym bardzo chciała rodzić z moim facetem, ale on się boi, mówi że zemdleje i takie tam. Każdego swojego kumpla pyta się czy był ze swoja partnerka rodzić, (on ma takich kolegów, że HEJ) każdy mówi oczywiście że nie, że nie przełamałby się itp. JAkoś sobie nie wyobrażam rodzic bez Niego...

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

14

Odpowiedzi

(2011-11-18 10:26:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
netoguga
to moze popros zeby na poczatku byl a jak zrobi mu sie slabo czy cos to niech wyjdzie.
(2011-11-18 10:28:17) cytuj
przymnie w pierwszym porodzie nie bylo nikogo bylam bardzo zdenerwowana ,teraz byl przymnie maz to mi naprawde bardzo pomoglo mial kto podac wode poprawic poduszke no i potrzymac za reke naprawde czulam sie komfortowo a druga sprawa jest o wiele lepsza opieka jak ktos jest przy tobie lekarze i polozne wtedy podchodza z szacunkiem do ciebie ale jesli z twojego partnera taki tchurz bez obrazy to moze pogadaj z mama ,siostra ,przyjaciulka ale mozesz powiedziec swojemu facetowi ze bedzie zalowal
(2011-11-18 10:35:29) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sea29
bo koledzy tacy madrzy zaden sie nie chce przyznac ze chciałby byc ...moj tam wszystkim sie chwalił ze byl przy porodzie...nawet dyktafonem nagral ostatnie minuty porodu jak lekarka wołala przyj i krzyk małego...a na koncu jak maly wyskoczył to tak sie wzruszył ze az go zamurowało...ze az połozna do niego powiedziala...tatus miałes zdjecia robic dawaj aparat....
(2011-11-18 10:38:03) cytuj
Ja rodziłam z mężem, a mojego brata przekonałam hasłem, że rodzącą lepiej traktują jak rodzi z kimś z rodziny! Dodatkowo pozwoliłam mu wyjść przed samym końce, tak aby nie widział najgorszego, ale żeby wszedł zaraz po urodzeniu się dziecka! Uważam, że jak dasz swojemu możliwość wyjścia w najgorszym, jak będziesz już parła to pójdzie z Tobą! Ze swojego doświadczenia wiem, że wtedy to żal mi było patrzeć na mojego męża, bo tak chłopak cierpiał wiedząc, że nie może mi pomóc. Tylko trzymał mnie za rękę i przytulał się do niej!
(2011-11-18 10:39:12) cytuj
bo koledzy tacy madrzy zaden sie nie chce przyznac ze chciałby byc ...moj tam wszystkim sie chwalił ze byl przy porodzie...nawet dyktafonem nagral ostatnie minuty porodu jak lekarka wołala przyj i krzyk małego...a na koncu jak maly wyskoczył to tak sie wzruszył ze az go zamurowało...ze az połozna do niego powiedziala...tatus miałes zdjecia robic dawaj aparat....
No właśnie, mój nie zrobił!
(2011-11-18 11:07:02) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
czarna695
My z mezem jednoglosnie podjelismy decyzje o tzw rodzinnym porodzie. Moj maz nie ma cykora-wrecz przeciwnie, a ja bede miala w nim wsparcie. Uwazam to za bardzo dobre rozwiazanie, bedziemy razem witac nasze dziecko.Moj maz chce pępowinke ciąć. Twoj partner natomiast powinien sie liczyc przde wszystkim z Twoim zdaniem a nie kumpli. Jezeli w trakcie porodu stwierdzi ze nie moze Ci towarzyszyc, albo po prostu zemdleje to w czym problem?przeciez to szpital - pomoga mu :)Musisz tylko zdawac sobie z tego sprawe, ze bedzie mogl w kazdej chwili wyjsc. Kazdy reaguje inaczej, niech nie sugeruje sie opinia kolegow.Poza tym porod to calkiem ludzka sprawa, wiec o co chodzi... Pozdrawiam
(2011-11-18 11:35:25) cytuj
Ja od poczatku chcialam zeby byl ale nawet nie zdarzylam tego powiedziec bo on juz na pierwsza wizyte u ginekologa cisnał sie ze mna a co dopiero na porodowke :P Bardzo chce ze mna byc i widziec..:P Na Twoim miejscu pogadala bym z ukochanym - wytłumaczyła że Ci zalezy.
(2011-11-18 11:36:44 - edytowano 2011-11-18 11:37:36) cytuj
Spróbuj go przekonywać, bo mężczyzna moim zdaniem jest bardzo potrzebny na sali porodowej, ale tylko pod warunkiem, że tego chce. Jeśli zaciągniesz go tam siłą, możesz Wam tylko zaszkodzić. Dobrze jest też przygotować go na to, co ewentualnie może się tam dziać-od tej fizjologicznej strony.
U nas było tak, że od początku chcieliśmy rodzić razem, przy czym ja nie widziałam innej możliwości ;)Więc miałam to szczęście, że mój mąż nie oponował. Wyobraź sobie, że omal nie zemdlał, zaraz po wejściu na salę, przy badaniu rozwarcia na skurczu... zrobił się biały jak papier i musiał odsiedzieć swoje przy oknie (to była noc). Teraz chce mi się z tego śmiać, bo o dziwo potem był dzielny jak mało kto, a miałam baaardzo ciężki poród. Spędził ze mną 14 godzin z 18, które trwał cały poród :)
(2011-11-18 11:46:13) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tera
Tak patrze w którym tygodniu jesteś, bo mój w tym czasie tez jeszcze nie był przekonany, bo twierdzi, że mdleje na widok krwi, choć jak długo jesteśmy razem nigdy nie zemdlał, owszem robi Mu się nie dobrze, blednie, ale nie mdleje.
Natomiast ja od samego początku nie dopuszczałam, że mogłabym rodzic sama- przecież to nie tylko moje dziecko :D
A potem poszliśmy do szkoły rodzenia i tam kobietka całkiem spokojnie wytłumaczyła, że nawet jeżeli tak jest, to raczej nie ma takiej możliwości, że jeżeli będzie od samego początku, to będzie w porządku, co innego gdyby wszedł z marszu na moment kluczowy. I tak oto mój mąż spokojnie dał radę. Zdziwiony przeciął pępowinę (portem stwierdził, że nie przygotowywał się na to, zapomniał :)
A oczywiście, że to bardzo pomaga, przede wszystkim masz kogoś swojego- taki łącznik pomiędzy Tobą, a personelem. Ja nie zbyt przyjemnie wspominam te kilka minut, kiedy byłam sama (zjechałam na dół, że niby nie rodzę, a męża wysłali do domu, a za kilka minut na sygnale z powrotem na porodówkę- mąż zdążył wejść do mieszkania i natychmiast wracał- jak potem stwierdził, chyba połamał wtedy wszystkie przepisy jadąc do szpitala :) Gdyby Go nie było pewnie przejmowałabym się ta głupia babą, która mnie opieprzyła na samym początku, że Jej nie zauważyłam...
A to, że każdy jest chojrak to fakt mój szwagier np. twierdzi, że On się już napatrzył, i nie musi przy ludziach oglądać... tchórzostwo po prostu, ot i co.
(2011-11-18 13:40:23) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bethinka16
ja też sobie nie wyobrażam porodu bez mojego faceta!! Mój mąż to wspomina bardzo spokojnie i bez emocji nie było rzadnego niemiłego widoku itp. poprostu od czasu do czasu podał mi butelkę z wodą i potrzymał za rękę, a co najważniejsze to pilnował żebym nie zasłabła jak dostawałam bóle. Więc bez dwóch zdań chłopy są czasem potrzebne!!

Podobne pytania