Zwolnili go, godzinę po tym, jak złożył podanie o urlop ojcowski katiuszka |
2014-06-05 10:12
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Mężczyzna został zwolniony godzinę po tym, jak złożył podanie o urlop ojcowski. Sąd pracy orzekł, że to dyskryminacja, i kazał wypłacić 16 tys. zł odszkodowania
Historię Tomka Warsztona, 30-latka z Warszawy opisaliśmy dwa lata temu w "Metrze". Trzy miesiące po narodzinach córki złożył u szefa podanie o urlop. Każdy tata może bowiem wziąć dwa tygodnie wolnego w dowolnym momencie, do czasu gdy dziecko nie skończy roku. Szef się zgodził, ale godzinę później wręczył mężczyźnie wypowiedzenie. - Usłyszałem, że dostaję wymówienie, bo nie chcę pracować - opowiadał wtedy Warszton.

Pracował od dziewięciu miesięcy w firmie Danka Polska (sprzedaje sprzęt biurowy i oprogramowanie), był handlowcem.

Jacek Zugaj, prezes zarządu Danka Polska zaprzeczył, by zwolnienie miało związek z podaniem o urlop. Utrzymywał, że Tomasz nie był dobrym pracownikiem. Sąd Pracy w Warszawie nie dał temu wiary. Orzekł, że umowę rozwiązano w sposób wadliwy i że doszło do naruszenia równego traktowania. Pomogło nagranie, które mężczyzna zrobił dwa dni po zwolnieniu. Kiedy ochłonął, wrócił do szefa i zapytał, czy straciłby pracę, gdyby nie podanie o urlop ojcowski. Usłyszał, że pewnie nie.

Firma ma zapłacić 16 tys. zł (połowę wnioskowanej kwoty) odszkodowania. Ale tylko 4 tys. z tej sumy zasądzono z powodu dyskryminacji. Wyrok nie jest prawomocny. Karolina Kędziora z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, która pro bono reprezentowała Tomasza Warsztona, zapowiada apelację. - Będziemy wnosić o wyższe odszkodowanie. 4 tys. dla dobrze prosperującej, prywatnej firmy to żadna przestroga. Niestety, sądy nie chcą orzekać wysokich odszkodowań w sprawach dyskryminacyjnych - tłumaczy. Odwołać od wyroku może się też firma. - Miałbym do siebie żal, gdybym nie walczył - mówi dziś Tomasz Warszton. Wyrok sądu to dla niego dowód na to, że było warto.

Po zwolnieniu znalazł pracę u jednego ze stołecznych deweloperów. Po półtorarocznym kontrakcie przestał pracować: zajął się córką, by żona mogła wrócić do pracy. W marcu urodził im się syn. W skontrolowanych w ub. roku przez Państwową Inspekcję Pracy firmach ok. 10 proc. mężczyzn i 4 proc. kobiet, korzystających z urlopów ojcowskich i macierzyńskich straciło pracę w ciągu pół roku po powrocie do pracy. Mało kto decyduje się jednak na walkę w sądzie.

- Dyskryminowane osoby nie wiedzą, jakie mają prawa. Albo nie wierzą, że uda im się wygrać. Pan Warszton to pierwszy ojciec, zwolniony z powodu urlopu, którego sprawą się zajęliśmy - mówi Karolina Kędziora. W 2012 r. w sondażu TNS dla "Gazety Wyborczej" połowa ojców przyznała, że nie bierze urlopów ojcowskich, bo boi się reakcji szefa. Efekt? W 2012 r. dwutygodniowy urlop wzięło zaledwie 28,6 tys. panów, w 2013 r. - 28,7 tys. A każdego roku urodziło się ok. 370 tys. dzieci.

Nie ma co się więc dziwić, że także urlopy rodzicielskie, które obowiązują od czerwca ub. roku, są wykorzystywane przez kobiety. A zgodnie z nową ustawą, po wykorzystaniu przez kobietę 14 tygodni obowiązkowego urlopu macierzyńskiego, dzieckiem (do roku) może zaopiekować się tata. Mogą też się obowiązkami wymieniać. Ze statystyk ZUS wynika jednak, że mężczyźni stanowią tylko 1,5 proc. rodziców korzystających z przysługujących im uprawnień.

Spotkałyście się z takim potraktowaniem TATY dziecka?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

14

Odpowiedzi

Bądź pierwszą osobą, która udzieli odpowiedzi!

Podobne pytania