Sprawa krocza... icaria |
2010-04-05 19:08
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Do mam które rodziły siłami natury- które z Was miały cięte krocze, a którym pękło samo? i jak u Was wyglądała sprawa z późniejszym się jego gojeniem. Pytam, bo panicznie boję się używania na mnie wszelkich skalpeli i jak tylko obecność tegoż narzędzia wyczuję w okolicach mojego biednego ciała mam zamiar drzeć się aby mnie nie cięto... zastanawiam się czy warto postawić na swoim w tym wypadku bo przecież wcale pęknąć nie musi?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

26

Odpowiedzi

(2010-04-05 19:14:40) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monia1502
no u mnie było tak że położna próbowała ocalić moje krocze że tak powiem ale jak widiała że nie da rady przejść wtedy dopiero mnie nacieła i chyba wole to niż jakby miało mnie porozrywać bóg wie jak. co do gojenia to szybko doszłam do siebie już tydzień po porodzie wogóle nie czułam jakbym była szyta nawet zaraz po porodzie nie czułam prawie bólu podczas siadania ale przy pierwszym porodzie tak ponad 2 tyg mineło zanim całkiem przestało boleć no ale nie wiem od czego to zależy bo pierwszy dzidz był o 0,5 kg mniejszy a bardziej bolało .wiesz co mi sie wydaje że zawsze miożesz poprosić położną żeby spróbowała bez nacinania a jak zobaczy że nie da rady wtedy cie natną:) choć czasami to bywa że nie zdążą naciąć :/
(2010-04-05 19:41:49) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
likeheaven
ja miałam krocze i nacinane i miałam pęknięcie wewnętrzne nacięcia prawie wcale nie czułąm ale dokładnie wiedziałam kiedy nastąpiło pęknięcie strasznie bolało szwy mi przeszkadzały strasznie najlepiej było mi stać ale boleć nie bolały po zdjęcieu było ok gorzej było z pęknięciem ból przy stosunku odczuwałam do pół roku odczuwam jeszcze nie raz gdy akurat mąż bardziej "napiera" w tym miejscu a minęły już dwa lata. nie chciałam być cięta uważałam że nie bedzie to potrzebne ale jak widać cierpiałam podwójnie no ale to sprawa indywidualna nie mozemy przewidzieć jak będzie  
(2010-04-05 19:51:45) cytuj
nie czulam nacinania , czulam szycie mimo znieczulenia ( bolalo :( ) na poczatku goilo sie pieknie dopoki nie dostalam infekcji , zrobila mi sie mala dziurka ( jakbym ich dostatecznej ilosci tam na dole nie miala ) i musialam brac antybiotyki plus przeciwbolowe tabletki .
(2010-04-05 20:08:02) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bloggingskylark
Mnie położna nacinała. Ponieważ nie miałam bóli partych, cięła na żywca. Nie powiem nawet, jak bardzo bolało, ale chyba jednak było warto. Jeśli natomiast chodzi o gojenie to bułka z masłem. W ogóle nie miałam żadnych problemów. Szwy tylko trochę przeszkadzały, ale bez przesady. Zdjęcie szwów nie bolało. Także w sumie nie było najgorzej. 
(2010-04-05 20:16:55) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
filka25
ja mam dwa naciecia po jednej stronie. ani ciecia ani szycia nie czulam bo dobrze znieczulenie dzialalo. co do gojenia... dzis mija 4 doba a mnie napierdziela brzydko mowiac a prawie nie chodze bo mnie tak boli. ale jest coraz lepiej :)
(2010-04-05 21:51:07) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
arania
u mnie chyba wspaniale dzialalo znieczulenie bo nawet nie wiedzialam ze mnie ciela-cos mnie tknelo i spojrzalam przed siebie a tu widze moja pani ginekolog bawi sie w szwaczke i naprawia to co zniszczyla.co do gojenia pierwszy tydzien mi szwy przeszkadzaly hmm a moze bardziej to mi przeszkadzalo ze bylo "tam" spuchniete.szwy mialam calkowicie rozpuszczalne wiec nigdzie nie chodzilam ich sciagac.a zeby sobie ulzyc i nie siadac za czesto to sprawe siusiania zalatwialam pod prysznicem...ufff jaka to byla ulga.generalnie zaagoilo sie dosc szybko.i wiem teraz ze to chyba bylo dobre rozwiazanie-bo wszystko ze mna w porzadku.co do samoistnego pekniecia???tego chyba bym sie bala bardziej
(2010-04-05 22:14:51) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

Przy pierwszym porodzie nacieli mnie i peklam dodatkowo. Musze powiedziec, ze gdyby mnie jakims dziadostwem fioletowym nie przemyli (a sie okazalo, jakbym uczulenie miala), to nie byloby tragicznie. A tak spuchlo mi krocze, przyniesli zamrozona wode w rekawicy lekarskiej i kazali oklad robic ;) Metody szpitalne. Pozniej uzywalam Tantum Rosa do przemywania, dzialalo bardzo, szybko sie goilo i bylo przeciwbolowe.

Przy drugim porodzie nie bylam nacinana, peklam sama... Ale zagoilo sie wszystko bardzo szybko i ladnie. Nie miaalam niemal zadnych problemow z siedzeniem od poczatku i git gitara. Od razu zastosowali normalny kompres, nic nie spuchlo i co najwazniejsze, nie werznely mi sie szwy jak za pierwszym razem ;// Niby mialam nie siadac przez 10 dni, a ja juz pierwszego wcianlam obiad na siedzaco. Inaczej nie umiem ;) Nie bylo zadnej tragedii.

(2010-04-05 22:16:41) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115
Ps, nawet sie nie zorientujesz, kiedy bedziesz nacieta. To nie boli, bo jestes napieta. A i czasu nie ma na obserwacje, co oni do reki biora aktualnie ;) Moj maz mi opowiadal, jak wygladalo naciecie, bo ja ten moment przegapilam ;) On byl przerazony, po czym sie zdziwil, ze ja sie nie rozkrzyczalam w tym momencie. Bo ja nawet nie wiedzialam, ze tna ;D
(2010-04-05 22:24:40) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kamilusia
Ja miałam nacinane i bardzo się z tego powodu cieszę...Miałam co prawda sporo szwów bo 8,ale szybko się goiło i wcale tak bardzo nie bolało...Samego nacinania nie czułam,szycie nie bolało więc ok.
(2010-04-05 23:10:29) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
icaria
Dzięki laseczki za wszystkie odpowiedzi;) różne się opinie słyszy i różne się przypadki widuje;) Wiem że to sprawa (jak i sprawa całej ciąży) suuuper indywidualna- no cóż... jak już i ja będę "po", to opowiem pewnie ze szczegółami jak wszystko przeżyłam. Fajnie, że jesteście! ;) 

Podobne pytania