Co do mężczyzn przy porodzie... rika |
2009-11-26 20:50
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

podobno 80% mężczyzn będąc przy porodzie ma obrzydzenie do swojej partnerki... No dla mnie to dziwne, bo to kobieta męczy się parę ładnych godzin żeby urodzić dziecko, które nie jest jej ale ich wspólne... Ja np chciałabym żeby mój partner był przy porodzie, żebyśmy w jakiś sposób razem to przeżywali ale on mówi, że nie da rady, ze zemdleje albo zwymiotuje. Ja wiem, że jest delikatny na takie sprawy jak np się skaleczę albo coś mnie boli to przeżywa tak samo... mimo tego chciałabym żeby był przy mnie gdy będę rodzić nasze dziecko, chce żeby wtedy mówił do mnie i trzymał za rękę ale boję się, że później po porodzie będzie wszystko inaczej wyglądało. Co Wy o tym myślicie dziewczyny? Czy Wasz partner był przy porodzie? Jak to później wszystko wygląda?

TAGI
Brak tagów, bądź pierwsza!

24

Odpowiedzi

(2009-11-28 14:18:56) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115
Moj byl i stwierdzil, ze nie moglby wystac za drzwiami nie wiedzac, co ze mna. Pomogl duzo. Wlasciwie to jego tylko sluchalam: polozna mowila a on mi powtarzal. Obrzydzenia nie nabral ;) Chociaz widzial wiecej niz ja. Ale zaraz czekal do wygojenia, ze tak powiem i nic go tam nie zrazalo ;D Raczej dziwilo, ze z takiego czegos wielkiego, moze potem spowrotem wrocic wszystko na swoje miejsce. A wsparcie przy porodzie ogromne. Teraz mowi, ze tez idzie, boi sie troche, ale raczej tego, by wszystko z nami bylo ok. Mowie mu, ze jak nie chce, to nie musi isc. Ale on w zaparte, ze idzie i koniec!  I ze mnie niezostawi samej. To uwazam za sluszne, czemu kobieta ma bac sama? Przechodzic przez to sama? Jej ma nic nie brzydzic? I nie przerazac? Do teho ona jeszcze cierpi! Ale zmuszac, bym nie zmuszala... Ciesze sie, ze chce.
(2009-12-04 17:34:20) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
asia328
Moj Michal po porodzie bardzo sie zmienil Byl przy mnie od samego poczatku az do konca nawet pierwszy ja trzymal na rekach i zaniosl ja do ubrania i do szczepienia a potem ja ja dostalam i nie wyobrazam sobie jakby to bylo jakby go przy mnie nie bylo z reszta juz mi zapowiedzial ze bedzie przy kazdym porodzie naszych dzieci :) Zmienil sie Nabral wiekszego szacunku do mnie Kazal mi duzo odpoczywac Zaraz na drugi dzien juz o 8 rano byl przy lozku i glaskal mnie Podawal mi mala do karmienie Prowadzil pod prysznic i taki czuly jest do teraz Nigdy na niego nie nazekalam ale teraz jest wyjatkowy Jak tylko wraca z pracy daje nam buziaki Rozmawia z martynka bierze ja na raczki i tak pozniej niesie ja do kapania potem ja ubiera karmi czyta ksiazeczke gasi swiatlo i czuwa przy lozeczku az mala spokojnie zasnie a ja w tym czasie odpoczywam biore kapiel lub jakuzzi Jestesmy jeszcze bardziej szczesliwi niz wczesniej :)
(2009-12-13 15:48:19) cytuj
również słyszałam taka teorię. Mój mąż pewnie by chciał i ja mu nei zabronie ale zrozumiem jak nei bedzie chcial zreszta nie musi tam zagladac a caly czas siedziec przy twojej buzi i mowic do Ciebie :) a gdy poczuje się zle to po prostu może wyjśc. Ja uwazam ze nie ma co go zmuszać powiedz mu jak ty sobie to wyobrazasz ale zrozumiesz jak w koncu nie bedzie chcial być tam i to wcale nei znaczy że cie bedzie kochal mniej po prostu sam może sie czegoś obawiać i nie można mieć mu to za złe
(2009-12-13 15:59:38) cytuj

Przy dwoch (rodzilam trzy razy) porodach byl obecny moj maz, tzn. przy pierwszym i przy drugim. 
Chyba nie mogl sie zgorszyc ani przy pierwszym ani przy drugim porodzie, skoro splodzilismy dalsze dzieci... :)))

Przy trzecim natomiast nie byl obecny, bo rodzilam w nocy i ktos przeciez musial zostac z nasza dwojeczka.

Czy fakt, ze byl obecny przy tych dwoch porodach cos zmienil?
Na pewno...

Jak to w malzenstwie z dluzszym stazem (8 lat) mielismy swoje dobre, ale i zle dni.

Wlasnie kiedy przezywalismy te zle dni, maz pozniej czesto mi mowil, ze bardzo wazne bylo dla niego to, ze widzial mnie jak rodzilam jego dzieci.
Wg niego to bylo piekne przezycie. I ten moment, gdy przecinal pepowine wspomina z rozczuleniem.

Nasze zycie seksualne na tym nie ucierpialo... Z czasem nawet stalo sie lepsze...  

(2009-12-13 16:27:18) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
racjonalistka

Co za "podobno" z tymi 80%??? Skąd to riko wzięłaś? Znam wielu facetów którzy uczestniczyli przy porodzie i każdy uważa to za jeden z ważniejszych momentów w życiu. Nie mogą zrozumieć skąd miałoby się wziąć u nich obrzydzenie??
Przecież patrzą na ukochaną kobietę która daje im potomka!

Wybacz szczerość ale Twój facet nie ma pojęcia co mówi i znalazł sobie wymówkę. Oczywiście, nie można go zmusić by był z Tobą czy nawet wywierać presji, ale widocznie nie ma pojęcia jak wygląda poród. Czy ma o tym jakieś pojęcie, czy chodził z Tobą na szkołę rodzenia? Czy rozumie, jaką pełni rolę (wsparcia, opiekuna)? Jego pobyt z Tobą w szpitalu wywoła respekt położnych, już nie będziesz tylko TY - sama, bezbronna.
Nie rozumiem takiego podejścia, w ciąży jest się we dwoje, dziecko jest wspólne i nie można zostawiać partnerki samej w takiej chwili z wydumanych trywialnych powodów.
Jeśli on będzie przechodził trudne chwile w swoim życiu (operacja, choroba - coś wymagającego rekolwalescencji) i nie będzie taki seksowny, pociągający, a będzie wił się w bólu, to masz go zostawić samego?????

Może być z Tobą podczas wielu godzin rozwierania szyjki, kiedy nic się drastycznego nie dzieje, a Ty spacerujesz, bierzesz prysznic - możę Cię przytulać, masować plecy (jeśli oczywiście taki standardowy będzie scenariusz porodu); a podczas samej akcji może wyjść za drzwi, jesli taki z niego słabeusz i boi się, żę zemdleje...

(2010-01-22 13:39:03) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
sylwia30

Moj maz twierdzi  ze nie jest obrzydliwy i nie  ma zamiaru stac pod drzwiami i  bardziej denerwowac sie. W sumie nie wyobrazam sobie tego  ale  z drugiej strony jestem panikara  i wole  aby byl on przy mnie.  Moj brat  byl  przy swojej  bratowej  i ma bardzo dobre wrazenia z porodu.  Uwazam,  ze  jesli  maz  czy partner nie chce  byc  to nie powinien  byc. To zalezy  od czlowieka. Mysle ze  obrzydzenia  maja  ci ktorzy  na sile  zostali zmuszeni  do pojscia  razem  porod.

(2010-01-22 14:19:27) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kobietka87
Wiesz, decyzja w taim wypadku należy do was obojga...jeśli on się boi i nie chce nie powinnaś go zmuszać...Takie jest moje zdanie..Mój mężuś na szczęście się zgodził być przy mnie ale nie będę go winić jeśli wyjdzie w trakcie porodu ( chociaż wolałabym żeby został )...Czekamy teraz co czas pokaże :D a na wszelki wypadek pokazałam mu zdjęcia z porodówki żeby był przygotowany na wszystko ale oczywiście nie będzie mi zaglądać między nogi tylko będzie przy mnie :D mam nadzieję ;P pozdrawiam
(2010-01-27 19:26:22) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
rika

Racjonalistko, ja nie mówię, ze tak powiedział mój mąż tylko wyczytałam to w jakiejść gazecie czy stronie internetowej. Nie mówię że tak jest tylko PODOBNO, tak jak napisała czarnula79, oni nam tego nie powiedzą, każdy facet jest inny, tak samo jak każda kobieta przeżywa poród, jedną boli mniej inne mdleją z bólu! Ja wiem, że mój mąż jest delikatny, na widok krwi robi mu się nie dobrze czy coś... Jeśli widzi to u obcego to nic go nie rusza, ale jak jest to krew moja, czy kogoś na kim mu zależy... inaczej wtedy się na to patrzy. Tak jak moja mama, z zawodu pielęgniarka, była przy operacjach, cięciach... ile ona widziała to mogę się tylko domyślać, ale jak moja młodsza siostra rozcięła sobie rękę krajalnicą do chleba aż do kości to mama zemdlała... Ja musiałam jej to zawijać i czyścić chociaż nie był to przyjemny widok...

A to, że R miałby zemdleć przy porodzie to nie znaczy że mnie nie kocha! Rozmawiałam z nim o porodzie i on wie, ze się boję, tylko nie będzie mógł patrzeć na moje cierpienie, jak mnie to boli... Znam go trochę i wiem jaki jest. I nawet jakby zemdlał to przecież nie wezmę z nim rozwodu!

(2010-01-27 19:53:22) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
rodako
Mój mąż zamierza być ze mną w tych chwilach. Twierdzi, że da radę. Z drugiej strony... dlaczego on nie ma dać rady wytrzymać tylko patrząc, a ja muszę dać radę urodzić?? Niech nie przesadzają Ci wrażliwi mężczyźni. Facetem trzeba być. Przecież oni nie patrzą w krocze, tylko są od strony głowy. ;) Dadzą radę ;) Nie wyobrażam sobie, żeby miało przy mnie Go nie być.
(2010-01-27 19:54:23) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
paulinek
Myslę ze kazdy meżczyzna powinien byc przy porodzie:)Tak powiedział moj brat który towazyszył zonce na porodówce:) ja uwazam tak samo i nie ma innej opcji zeby mojego męża nie było przy mnie:)!Ostatnio pokazałam mu ten profil i pare wspisów dziewczyn które miały porody rodzinne...to troche sie wystraszył;) ale mówi ze bedzie przy mnie.. :)

Podobne pytania