FACET TO TWARDZIEL? CZYLI PORÓD RODZINNY. «konto zablokowane» |
2011-02-25 12:44
|
vote-up

Dobre pytanie

Słabe pytanie

Szczegóły
vote-down

Chciałabym żebyście opisały jak w czasie porodu zachowywał się towarzyszący Wam partner, oczywiście na tyle, na ile udało Wam się zaobserwować. Jakie są Jego wrażenia, jak o tym opowiada, a może żałuje, że to wszystko widział? albo zdarzyło się omdlenie lub coś co wymagało interwencji lekarskiej? ;)

Do Mam, które rodziły same oraz tych, które poród mają jeszcze przed sobą: jak wyobrażacie sobie swojego partnera podczas 'akcji'? ;)

TAGI

poród

  

rodzinny

  

22

Odpowiedzi

(2011-02-25 12:49:30) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
listopadowa
mój na początku nawet nie chciał słyszeć o porodzie rodzinnym. pod koniec ciąży zmiękł i zgodził się(choć ja dawno przestałam nalegać :P). i szczerze? zawsze jestem tak hop siu,przed wszystkim itd. ale z ręką na sercu przyznam że nie wiem jak bym sobie poradziła bez niego!
w ciąży był dla mnie mega czuły,troskliwy itd ale na sali porodowej przeszedł samego siebie!az mam łezke w oku jak o tym pomyśle.poród był cudownym przeżyciem,nie tylko dla mnie!po wszystkim dziękował mi że mógł uczestniczyć w tym cudzie.od teraz poleca wszystkim znajomym facetom poród z żoną :)

i ogolnie taki spokój psychiczny.nie jesteś sama,ktoś wesprze,potrzyma za ręke,pogłaska,i pośmieje się :)

mogę w 100% powiedzieć że poród rodzinny zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej.
(2011-02-25 13:05:07) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mona410
ooo moj maz byl przy mnie od samego rana czyli od 8.00 do 6 .00 rano nastepnego dnia, a spisal sie na 6 :) jak zaczely sie skurcze ,latal do poloznej zo cos przeciwbolowego, ta przyniosla paracetamol, po godzinie polecial znowu , tym razem dala gaz , a potem to juz twardo polecial zeby epidural podali :)

caly czas bylam podpieta pod ktg wiec on patrzyl,analizowal co tam sie drukowalo, papier sie skonczyl w pewnym momencie, zaczął szukac po szafkach w pokoju ,chcial sam wymieniac ( on taki w gorącej wodzie kąpany jest,jakby adhd mial), nie dal jednak rady ,polecial po polozna :)

lozko na ktorym lezalam,jak sie okazalo bylo nowe, nikt wczesniej na nim nie lezal, on obcykal od razu wszystkie guziki, obnizanie, podnoszenie, lezenie, oparcie w gore, itp. uczyl polozną ,ktora nie wiedziala co do czego :)

jak chodzilam do lazienki, nosil za mna te wszystkie kabelki,kroplowki, ktg :) trzymal mnie na kibelku i jak spadlam i rozwalilam kolano podnosil mnie ( przez znieczulenie nie czulam nog)

jak zglodnialam przyniosl mi ciastko,herbatniki i jogurcik, na co polozna go zjebala,ze w trakcie porodu nie moge jesc :) poklocil sie z nia, potem jak wymiotowalam trzymal mi miske i blagal zebym nie wymiotowala jak przyjdzie ta polozna ,bo powie ze to przez niego i te jedzenie co mi podawal :)

znosil dosyc cierpliwie smsy od mojej mamy, ktore wysylala od 16.00 godziny co 5 minut z pytaniami jak sie czujemy i czy juz urodzilam. nie mialam w pokoju zasiegu wiec reke wystawial za okno i odpisywal jej na smsy.

polozna zapisywala doslownie wszystko kiedy szlam do toalety,kiedy pilam i ile pilam, wiec co chwile mowil jej np. wlasnie wypilam szklanke wody , 1/4 szklanki wody, łyka wody :)

a po wszystkim polozne zaproponowaly mu prace pielęgniarza :)
(2011-02-25 13:05:59) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
niluss17
Mojego meza niestety nie bylo przy porodzie bo nie mial drobnych na buty ochronne i polozna tez nie miala niestety zaluje, ze go ze mna nie bylo, choc moj porod nie byl czyms strasznym, ale za to przy kolejnym mu nie odpuszcze i juz od 8 miesiaca bedzie nosil 2zlote w portfelu;)
(2011-02-25 13:10:54) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anusiak
Mój mąż też nie chciał być na początku przy porodzie. Ale jak już było blisko, powiedział że będzie ze mną. Bardzo się cieszę że był, wspierał mnnie, trzymał za rękę...wiedziałam że mogę na niego liczyć. Niestety często go wypraszali, gdy obracali mi małego... czy dawali znieczulenie.
Ogólnie tak był przejęty że nawet ust nie dał mi zmoczyć wodą bo LEKARZ NIE KAZAŁ, ON NIE CHCE NIC ZEPSUĆ. :) W grunicie rzeczy nie był przy samym porodzie, miałam cc, ale to on był pierwsze chwile z naszym synkiem, był przy ubieraniu, mierzeniu i później ze 2godz z nim siedział sam... a ja na innej sali odpoczywałam po całej nocy męk.
Jak później rozmawialiśmy to powiedział że nie chce mieć więcej dzieci, on nie chce żebym znów tak bardzo cierpiała... że on na to nie pozwoli, że nie spodziewał się że to takie przeżycie...itp.
Teraz oczywiście chce jeszcze córcie:)
A wtedy gdy siedział na korytarzu to uciekł 2piętra niżej bo nie mógł słuchać jak krzyczę z bólu...i płakał.
Och jak sobie pomyśle...jakto było...
Ale i tak się cieszę że był, czułam się bezpieczna, wiedziałam że nawet wtedy jak nie mógł trzymać mnie za rękę to był za drzwiami.
Polecam oczywiście poród rodzinny! To wielkie przeżycie dla obojga...
(2011-02-25 13:12:06) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
rika
Mój bardzo mnie wspierał, masował, mówił, rozśmieszał, prowadzał po korytarzu itd itp, gdyby nie on byłabym tam sama bo położne przychodziły tylko żeby zrobić ktg.
teraz też będę rodzić z nim. Zła jestem ze nie mam żadnych zdjeć z porodówki ale on uważa że to głupie itd że mała taka brudna i sina :) mamy inne zdanie na ten temat ale obiecałam mu ze jak przy kolejnym porodzie zrobi zdjecia i przetnie pępowinę to kupię mu wkrętarkę :D
(2011-02-25 13:22:46) cytuj
Mój bardzo mnie wspierał, masował, mówił, rozśmieszał, prowadzał po korytarzu itd itp, gdyby nie on byłabym tam sama bo położne przychodziły tylko żeby zrobić ktg.
teraz też będę rodzić z nim. Zła jestem ze nie mam żadnych zdjeć z porodówki ale on uważa że to głupie itd że mała taka brudna i sina :) mamy inne zdanie na ten temat ale obiecałam mu ze jak przy kolejnym porodzie zrobi zdjecia i przetnie pępowinę to kupię mu wkrętarkę :D
jaka przekupka, hehe ;)

ja bym chciała, żeby Darek był ze mną. niestety, nie będzie mi to dane (przynajmniej tym razem), no mam mieć CC. Ale jeśli kiedyś będę rodzić SN, to Darek z pewnością ze mną będzie. A jak się zachowa? Tak naprawdę nie wiem na 100%, ale wydaje mi się, że bardzo by mnie wspierał, mówił, że dam radę i byłby przy tym tak przejęty jakby to on rodził, czym by mnie rozśmieszał- jeśli nie w tamtym momencie, to na pewno na wspomnienie ;) potrafię sobie to wyobrazić, ale nie potrafię sobie wyobrazić samego momentu, kiedy zobaczy po raz pierwszy naszą Niunie- nie wiem jak się wtedy zachowa.
kurde, już się doczekać nie mogę, aż Wiki będzie z nami :)
(2011-02-25 13:27:23) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
omamusiu
@Rika: historia z wkętarką - pierwsza klasa:D

My też rodziliśmy razem i mam podobne odczucia,jak dziewczyny - nie wyobrażam sobie, żeby w tej nieprzyjaznej medycznej atmosferze być sama. Poza tym, praktycznie cały poród spędziliśmy tylko we dwoje. Położna miała podgląd na moje KTG podłączane tylko przez chwilę w swojej dyżurce, no i jak rozpoczęła się II faza porodu, to pojawiło się całe towarzystwo.

A tak - to był tylko nasz czas. Mąż rozśmieszał mnie i denerwował (no jak on może być senny i zmęczony, jak ja tu walę pięściami w prysznic?;) ), wspierał, masował, pozwalał się dusić i gryźć;) Trochę żartuję sobie o tym wszystkim, ale bardzo oboje się cieszymy, że przeżyliśmy to razem. Mąż był ze mną do końca, widział wszystko, pewnie wiele rzeczy go mimo wcześniejszych przygotowań zaskoczyło, ale to był dobry czas. Widziałam też, że po wszystkim był bardzo dumny z nas wszystkich - i z syna, ze mnie i oczywiście z siebie:)
(2011-02-25 13:30:56) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ang3la
moj pomagal mi w pierwszej fazie i to bardzo, cwiczylismy razem masowal, ale kiedy skurcze byly juz nie do wytrzymania i bylam podpieta pod ktg czesto wychodzil, gdy wracal trzymal mnie za reke ale nic nie mowil, widzialam jak bardzo to przezywa, ze jego tez to boli jak ja tak jecze:D moj porod zakonczyl sie cc on czekal za drwiami sali operacyjnej, mowil mi pozniej ze byly lekko uchylone i widzial malego jak go wyjeli,jak wyjedzalam z sali byl bardzo szczesliwy, nigdy go takiego nie widzialam , pocalowal mnie :)
w sumie juz nie rozmawialismy o tym i nawet go nie pytalam o to czy jak by mial znow wybor czy by sie zdecydowal, musze o to go zapytac:)
(2011-02-25 13:34:00) cytuj
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
joanna1185
W MOIM PRZYPADKU TWARDZIEL :)


Mój również nie chciał słyszeć że ma być ze mną przy porodzie:)
Po 9 miesiącach jak mówiłam o tym co może się dziać nie protestował ale też nie mówił że rodzimy razem.
To już mnie zastanawiało i wiedziałam że myśli nad tym i ma zamiar być ze mną w tych ciężkich a zarazem pięknych chwilach.

Bez niego nie dała bym rady!!!! wspierał mnie, podawał wodę, pomagał schodzić z łóżka, trzymał za rękę, wspierał duchowo, głaskał po twarzy, przytulał, przypominał o oddychaniu (kazałam mu:) i potem żałowałam).
BYŁ NIE ZASTĄPIONY!!!!
Widział główkę, potem łożysko:) BYŁ TWARDY!!!!

Potem opowiadał przyszłemu tacie że to jest ogromne przeżycie psychiczne dla mężczyzny, że nie jest łatwo.
Twoja ukochana kobieta cierpi a Ty nie umiesz jej pomóc.
Ogólnie widzę że jest dumny że podołał:)
A jak już synek leżał na mojej piersi i płakał to jemu kręciła się łezka w oku:)
Dumny robił zdjęcia:)

Powodzenia Ci życzę i zazdroszczę tych pięknych chwil które Cię czekają w nagrodę na ten ból:)

Pozdrawiam!!!
(2011-02-25 13:35:16) cytuj
Mój podczas porodu ciągle próbował mnie rozśmieszać co mu się w ogóle nie udawało, podczas skurczy gdy krzyczałam ciagle jak nakręcony powtarzał "będzie dobrze" co mnie bardzo denerwowało. Wspierał mnie, pomagał uciekać przed ktg, trzymał moją głowę podczas parcia, mówił jakie są postępy (co już ze mnie wyszło :)) i na koniec popłakał się ze szczęścia. Cieszyłam się, że był ze mną, On też się na początku z tego cieszył ale po dwóch latach nie chciał iść tam ze mną znowu. Na jego szczęście miałam cc i czekałpod drzwiami.

Podobne pytania