Witajcie dziewczyny już wracam i postaram się nadrobić zaległości!
więc jak pisałam 4 stycznia trafiłam z córką do szpitala,okazało się że to ostry nieżyt żołądkowo-jelitowy, parę dni , intensywne nawadnianie i wyzdrowiała. w poniedziałek wrócił mój mąż i w wtorek też go rozlożyło- zarazil sie od córki i leżal dwa dni a w piątek znów z małą do doktora bo ma zapalenie krtani :/ załapała od innych dzieci w szpitalu :(
ja w środę byłam na tej nieszczęsnej glukozie i inych badaniach :'/ w pierwszej ciąży ta glukoza mi smakowała i chetnie ją wypiłam a teraz tragedia, po pierwszym łyku myślalam że zwymiotuję, całe szczęście mialam cytrynę z sobą. dostalam mały kubek jak do kawy z automatu a płynu w nim była połowa, wiec gęste było ale może lepiej że nie musialam tyle tego świństwa pic. po 15min już siedziałam w wc i prawie zwróciłam ale dałam radę, mialam tylko 50g ale to było straszne. wyniki mam super bo na czczo 70 a po godziznie 85. moje malenstwo buntowało sie strasznie , kotłował sie w brzuchu mocno, widać nie smakowało mu. a w domu spałam i chodzilam strasznie otępiała. a ostatnie dni małego mało co czulam, strasznie sie bałam czy coś się nie stało, czy nie zaszkodził ten wirus czy ta glukoza ale od dziś znów wariuje, cieszę się że wszystko wraca do normy. widocznie odwrócił sie nóżkami do srodka i tam buszował.