Mały wczoraj postanowił nie robić sobie cowieczornej imprezy u mnie w brzuchu, w ogóle był strasznie leniwy. Dzis z rana może ze 3 małe kopniaczki i to by było na tyle. Próbowałam wszystkiego-poleżeć na lweym boku, na prawym, na wznak, pochodzić, zjeść coś słodkiego, wypić coś zimnego... i nic. Zaczeło mnie to niepokoić więc ruszyłam do mojej poradni. Tam Pani doktor nie było, ale była położna, która powiedziała mi, żebym pojechała na IP i sprawdziła co tam się dzieje. Jako, że to fachwiec to tak też zrobiłam. A tam miałam wrażenie, że powinnam wszystkich przeprosić, że w ogóle jestem. Nie nawidze takiej olewki. Usłyszałam, że z byle powodu się tam nie można zjawiać. Najlepsze jest to, że badała mnie lekarka u której byłam na badaniach prenatalnych i jak dostała za nie 240zł to potrafiła być przemiła, a teraz zrobiła badanie z naprawde ogromną łaską. Nie należę do osób wybitnie przewrażliwionych bo uwarzam, że lekarz nie jest od tego, żeby się cały czas uśmiechać tylko ma być fachowcem. Tyle, że to nie zmienia faktu, że troche ludzkiego traktowania i elementarnego szacunku się nam należy...
Grunt, że wszystk jest dobrze, ale ile stresu i nerwów się najadłam to moje...