Sobota dzień ciężki wiadomo zakupy, sprzątanie i mnóstwo innych rzeczy, na które w tygodniu zabrakło sił bądź czasu - nie cierpię soboty, ale dzisiaj jakoś obudziłam się ogromnym powerem i postanowiłam to wykorzystać.
Szło całkiem nieźle zakupy zrobione, obiad ugotowany, pies wyprany, łazienka posprzątana, więc biorę się za kuchnię no i dupa zlew się zapchał:((( Miej tu człowieku jakiś plan.
Ale widzę, że po za moim zlewem pogoda też się zbuntowała i leje:(((
Wczoraj byłam u endokrynologa, mam bardzo pozytywne wrażenia wywiad obszerny, leki nie tylko na tarczycę, ale również na nerki, antydepresant i uzupełniające minerały do tego zestaw badań co by sprawdzić czy odgrzybić i odrobaczyć mnie nie trzeba, bo jeżeli posiadam takowych współlokatorów to stąd moje kłopoty ze schudnięciem:)))
Jednym słowem pan doktor zają się mną kompleksowo:)
Adaś jadł dziś po raz pierwszy szynkę, nie myślcie że to mój pomysł, skądże po prostu Michaśka podzieliła się z nim swoją kanapką:) dobrze, że chlebem go nie napasła, bo jeszcze by się zadławił:/
Czekam, aż małżon zakończy oczyszczanie zlewu i dalej do roboty:D