Świetnie to opisałaś Aga. W mojej mieścinie nieopodal Krakowa - cudnym miasteczku o małej acz szerzącej się liczbie mieszkańców - wciąż jest trudno dojechać wózkiem do sklepów. A 90% tych z dziecięcym zaopatrzeniem jest po schódkach jak to sięu nas mawia. Żałosne. Nie wiem czy bardziej mnie nie denerwuje to, że wszystkie drzwi się same zamykają, i walczysz i walczysz i kurna walczysz by wejść czy wyjść - chyba, że znajdzie się ktoś życzliwy.
Nie wiem czy dokłądnie takiego samego tematu kiedyś tu nie poruszałam. To my mamy z matkami jako sobie poradzimy, a ludzie niepełnosprawni na wózkach inwalidzkich? To jest dopiero koszmar.
