Te święta strasznie szybko minęły, właściwie to nie różniły się dla nas zbytnio od zwykłego weekendu...
W sobotę jak to w sobotę, zakupy, gotowanie. W niedzielę B pracował. Rano szukaliśmy jajek w ogrodzie ( nowa świecka tradycja;) a tak naprawdę to przywieziona przeze mnie z Niemiec) Potem z małym poszłam na Wawel, bo pogoda dopisała. Ale szybko nam się odechcialo- tłumy turystów a smocza jama otwarta dopiero od 01. kwietnia...No coż spacer mimo to się udal ale nachodziliśmy się tak, ze potem padliśmy obydwoje i spaliśmy prawie do wieczora.
W poniedziałek pojechaliśmy sobie po raz n- ty do Ogrodzieńca, bo pogoda piękna i chcieliśmy się wygrzac na słońcu, szkoda że nie wzięliśmy ze soba prowiantu i koca bo okazało się na miejscu że niektórzy ludzie zrobili sobie tam na trawce wielkanocny piknik. Moglibysmy pójść w ich ślady.
Przytyłam równo kilogram, niby niewiele a juz się czuję jak słoń i opona na brzuchu urosła :( W tym tyg. wsiadam na rower.
Jaja:)
Nasze śniadanko
Jeszcze w pidżamie...
Poszukiwania jajek niespodzianek, na dole to czerwone to schowane jajko pod krzakiem ;)
Moje nieliczne wypieki
W Ogrodzieńcu
Ruiny zamku w Ogrodzieńcu
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
Super te wasze wycieczki. My niestety każdy weekend osobno. W soboty jedno pracuje, w niedziele drugie.
Wszystkiego wiosennego Agawita Powodzenia w poszukiwaniu wiosny!
Świetnie spędzone Święta przynajmniej aktywnie :) Powodzenia i wszytskiego dobrego :)