Śliczny ten twój Wiktorek.Gratulacje.
Urodziłam :) w Poniedziałek 11.07.2011r o godzinie 14:15 waga 3360 56 cm A więc tak opowiem od początku :) W nocy z niedzieli na poniedziałek jakoś o godzinie 1:00 w nocy...zaczoł mnie pobolewać brzuch ale to nie był taki wielki ból dało się znieść... myśle sobie `aa to pewnie jeszcze nie dziś...nie budze przemka...(męża)` Potem 1:30 znów ten ból trwał pare sekund i puszczał... Budze Przemka i mówie,że to chyba to ale nie jestem pewna.. chwile poczekaliśmy,porozmawialiśmy a tu coraz częściej... mówie wstawaj jedziemy ! Oczywiście nie mogłam znaleść dowodu ale w końcu się udało pojechałam karetką do szpitala...a misio swoim samochodem za mną... po godzinie 2 byłam już na miejscu...zbadali mnie itp mówią,że mam 2cm rozwarcia ale u nas nie ma miejsca musi pani jechać na kasprzaka... Ja sobie myśle `no ładniee :/ ` Misio szybko zawiózł mnie tam... była godzina 3:00... Miałam już 4 cm, no i zaczeło się :) wszystkie pozy jakie one mi wymyślały były jeszcze gorsze bo bardziej bolało...najbardziej pomogało jak chodziłam więc tak robiłam... Ale potem było mi słabo i nie pozwolili... :( więc mnie to dobiło.! Mówią,że wody mi nie odchodzą... troszke tam się soczyły...i,że mam już duże rozwarcie a skurcze jeszcze nie takie...wywołali mi skurcze.... dali mi znieczulenie... które po jakimś czasie mineło...po 2 godz kolejną dawke i akurat mineło jak miałam rodzić... zaczełam panikować drzeć się na te położne i płakać,że nie dam rady (normlalka u mnie hehe :D) No i ze 3 parcia i Wiktorek jest już z nami na świecie :) Gdy położyli mi go na brzuszku łzy szczęścia zaczeły mi lecieć i misiowi Też bo był przy całym porodzie :) Przecioł pępowine potem zabrali małego do mycia i na badania i do Przemka :) Mnie w tym czasie zszywali :/ I niby to nic nie boli ?! Pff już chyba poród był mniej bolesny...nie, no przesadziłam hehe.:P Zszywali mnie ok. 30min. Oczywiście ze znieczuleniem niby. Ona dotkneła mnie igłą i pyta się czy czuje. Ja mówie,że tak,a ona do mnie,że nie możliwe bo dostałam znieczulenie. Ja sobie myśle `to fajnie skoro czuje jak ona mnie tylko dotkneła tą igłą to co dopiero będzie jak zacznie szycie :O :O ` Ale zacisnełam zęby i myślałam wtedy o moim synku Wiktorku :) Potem już zawieźli mnie na sale i leżałam tam 5 dni z czego powinnam leżeć 2. dlatego,że Wiktorek miał złewyniki i spadły dopiero w piątek. :( Po 2 dobie dopadła mnie depresja...wgl nie powiedzieli mi jak się przewja jak gotrzymać wgl NIC mi nie powiedzieli.Sama musiałam wszystko ogarnąć. W dzień w miare było bo była u mnie rodzina i mój Przemuś cały czas i jakoś to było...ale w nocy.. :( czułam się taka bezradna i wgl...sama się jeszcze dobijałam. Ale już jestem w domku :) Wiktorek grzeczniutki (nie wiem po kim hehe) Wstaje tylko na jedzonko i kupkę troche pomarudzi przy tym i śpi :) :) Teraz też... he :) Słodki jest! KOCHAM ICH CAŁĄ SOBĄ.! Chce bardzo podziękować mojemu misiowi,że był przy mnie przy tych trudnych chwilach...bez niego nie dała bym rady ! :( Jest dla mnie wszystkim! JESTEM SZCZĘŚLIWA,ŻE MAM TAKIEGO CUDOWNEGO MĘŻA I SYNKA ;)
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 10.
No i po wszystkim.Gratulacje slodziutkiego synusia.
Kiedy ja urodzilam to tez od samego poczatku robilam wszystko sama,nikt nic nie pokazal,a ja se mysle fajnie przeciez on taki maciupki ze az boje sie ze mu krzywde zrobie :D heh Ale od razu wzielam sie do dziela dalam rade wkoncu to moj syn:)!! nie bylo tak zle :)
Pozdrawiam.
Jak z bajki :) więc gratulacje i witaj w gronie mamuś :D
dziękuje wam! :)
Ale cukiereczek ;))) gratulacje - dzielna mama ;D
śliczne zdjęcie, gratuluję synka i tego, że pomimo paniki dobrze poszło :)
cudny i ma tak samo na imię jak mój bratanek :)
he he he :) Nom jakoś dałam rade :P Ale innego wyjścia nie było :P
dzielna !! przedemna jeszcze wszystko i ciekawe jak bedzie czasami jak mysle to sie boje ale odwagi mi dodaje to ze pozniej zobacze moje malenstwo. pozdrawiam
dziękuje ! :)
/ będzie dobrze !