No wiec tak... 5.03 mialam zglosic sie do szpitala na KTG . Tak wiec po wstepnym zbadaniu(zero jakiekogolwiek postepu ,rozwacia,skurczy ,nic kompletnie)i zrobieniu zapisu podjeto decyzje ze zostawia mnie na oddziale patologii ,poniewaz juz po terminie i ze wzgledu na cholestaze . Juz wieczorem tego samego dnia zadecydowali ze rano mam byc na czczo i pod pmpe z oksy , tak wiec od godziny 8 do 15 lezalam pod KTG,kroplowa i z dosc silnymi skurczami ,ktore jednak nic nie dawaly poniewaz rozwarcie mialam na opuszek malego palca ;/ ,i po odlaczeniu oksy skurcze ustaly calkiem. Wiec zdolowana i wymeczona wrocilam na oddzial ,pelna nadziei ze cos sie rozwinie. Na drugi dzien zostalam poinformowana ze 8.03 kolejna proba pod oksy . Tak wiec od 8 rano do godziny 16.30 wlali we mnie 2 pompy oksy ,skurcze mialam juz mega silne a rozwarcia nadaljak nie bylo tak nie ma. Nagle wpadla lekarka i ze o 17 mam jechac na blok na cc bo nie spodobal im sie zapis i jest zagrozenie zycia malego .....i od tamtej pory niewiele pamietam ...mialam wrazenie jak bym byla we snie ....strach o malego sparalizowal mnie...wszystko dzialo sie tak szybko... i w ciagu pol godzinki uslyszalam placz mojego skarba ...polozyli mi go na piesiach na chwile ... wylam jak bobr ,byl taki piekny . okazalo sie ze maly byl owiniety pepowina wokol szyjki 2 razy ale cale szczescie wszystko skonczylo sie dobrze ,10 pkt w skali apgar 4450 gram , 59 cm ,moj,wielki , silny meszczyzna . Kocham go nad Zycie ! ;) juz po dwoch dobach zostalismy wypisani do domciu ,i jak narazie uczymy sie siebie nawzajem :) przepraszam ze tak chaotycznie ale w pospiechu ;)