Siedzę w fotelu myślę o tym dniu, patrzę na film, biorę prysznic, jem obiad, robię zakupy, wstaję w nocy do toalety i cały czas myślę czy już, kiedy, czy szybciej i czy dam radę, ta myśl- kiedy urodzę i oby z maleństwem bylo dobrze... Czego nie robię, myślę o dzidzi... Mam na 14 stycznia cesarkę a myśli różne zaprzątają moją głowę nom stop. Co jeszcze dokupić, czy starczy pampersów, co spakowac, czy będzie duży i jak będzie wyglądać, do kogo podony... Nie mogę przestac myśleć choćbym chciała na chwilę... Nie jest to moje pierwsze dziecko a mimo wszystko się strasznie boję! Cholera! Oszaleję... Czy to normalne, czy ja jestem normalna? A może wariuję? Kurde! Niech już jest ten dzień bo oszaleje!!! Tak się boję! Czy nie postradałam zmysłów? :(