gratulacje :) Sliczny maluszek
Mam chwilę czasu, więc piszę...Mój poród wyglądał "ciekawie", pełna energii rano poszłam na salę porodową bo miałam powiedziane że poród będzie wywoływany. Niczego nieświadoma postępowałam zgodnie z tym co mówła mi p. położna. Dodam że dzień wcześniej łaziłam z balonikiem-dziwne wrażenie ale nie spełniło swojej funkcji.
Wracając do tematu to jak podano mi oksytocynę rano to ok 12.00 poczułam skurcze i między czasie przyszedł lekarz sprawdzał jak się sprawa posuwa a później to już bolało i podano mi dolargan, który podziałał ale minęło chwil parę i bóle wróciły ze zdwojoną siłą, więc poprosiłąm o ZZO. Wtedy poczułam ulgę, ale za to jak pojawiły się bóle parte to przy pierwszej próbie nie dałam rady urodzić chociaż wydawało mi się że daję z siebie wszystko...więc trwało to parę godzin.Aż po 18.00 przyszedł z pomocą lekarz "pomógł urodzić"-czyli miałam poród kleszczowy.
Kończąc to dzięki opiece medycznej i wsparciu bliskiej osoby(męża) udało mi się przebyć tę drogę do końca. Mówią że bólu się nie pamięta ale coś w nas z tego zostaje...NAGRODA W POSTACI UKOCHANEGO DZIECKA ZACIERA TEN TRUD.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 2 z 2.
Dzielna mama. Gratulacje! Masz rację, tego bólu jednak tak do końca się nie zapomina...