:( moj dzisiaj podbiegl do rozgrzanego zelazka, ktore stalo na podlodze...ledwo zdazylam podbiec, bo juz nad nim stal i sie zastanawial co zrobic....u Was na szczescie to tylko male oprzenie, szybko sie zagoi!
Boze, co to byl za wieczor. Dopiero troche sie uspokoilam.
Moj F. wrocil dzis kolo 19 z pracy. Po drodze zrobil zakupy, bo naszla mnie akurat ochota na lazanie, a ze nie chcialo mi sie dzis kompletnie nic gotowac - kupil taka gotowa.
Po powrocie do domu, on zajal sie kolacja, a ja pilnowalam malego, ktory jest na etapie raczkowania po calym domu i wyrzucania ksiazek z regalow.
W koncu F. zawolal nas do kuchni. Wyjal lazanie z piekarnika, nalozyl mi na talerz i polozyl przede mna na stol. Trzymalam akurat Moritza na kolanach i nawet nie wiem kiedy maly wlozyl lewa raczke w ten goracy talerz. Zaczal strasznie plakac. Schlodzilam mu szybko raczke pod strumieniem zimnej wody, ale nie pomoglo. Po raz pierwszy w zyciu nie moglam go kompletnie uspokoic. Wybieglam z domu praktycznie tak jak stalam, zlapalam tylko szybko portfel i pojechalismy taksowka do szpitala.
Maly dostal maly opatrunek. Na szczescie to nic powaznego. Ma co prawda spuchniete i zaczerwienione 3 paluszki, ale poki co babli nie ma.
Moj maly biedny synus :-( Plakalam razem z nim. Caly czas mam straszne wyrzuty sumienia, ze go nie upilnowalam. Tyle sie dzis wyplakal. Przed chwila usnal z nadmiaru wrazen.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
:-/ dobrze, ze u Was nic sie nie stalo. Pewnie dziecko chodzace jest jeszcze trudniejsze do upilnowania niz raczkujace. Tak czy siak obwiniam sie za to. Musialo go naprawde baaaardzo bolec, bo wrzeszczal strasznie, a do tej pory byl ogolnie dosc odporny na bol - jak sie o cos uderzyl to nawet nie zajeknal.
oj bardzo trzeba uwazac,glowa dookola szyji i wogole,moja zaczela fikolki jakies robic,przeciez kregoslup moze polamac!ona ma dopiero 11 m-cy,dobrze ze takie figle odstawia tylko na lozku po kopieli,na 9 m-c odbijalam jej nozke ,a wczesniej grzalam wode do picia,zapomnialam sie podeszlam z nia zeby cos wziasc a ta ta nozka na ten rozpalony blat kuchenki,jak ona sie wydarla!jezu myslalam ze zemdleje,nie wiedzialam co robi cna szczescie bylo wiecej szumu jak bolu,nie dotknela tego na szczescie tylko te cieplo ja uderzylo,kolezanki coreczka,roczek za tydzien konczy,bawila sie swoim grajacym krzeselkim,moze 10cm wysokim,zlamala nozke:(
zabawki tez nie bezpieczne sa,mozna zapomniec o obiedzie i sprzataniu kiedy te nasze rozrabiaja:)
pozdrawiam:)
Ja mam kociol przez caly dzien, wyobrazcie sobie ze on juz nawet sam wlazi na zjezdzalnie i chce zjezdzac( 14. m-cy)..po takim dniu padam jak mucha