Jutro kolejna wizyta u ginekologa,zastanawiam się co znowu mi powie...Bo jak na razie to nie sprawdza się nic z tego co on mówi.Zastanawiam się za co mu płacę.W drugim trymestrze ciązy straszył mnie,że urodzę wcześniaka,jakoś nie urodziłam.Póżniej te wyliczenia z terminem porodu :4.01.2011,30.12.2010 no i 22.11.2010 a z miesiączki wychodzi jak wol 30.12.2010,wiec o co mu chodzi...JUŻ MI ZBRZYDŁO TE CZEKANIE...Ledwo chodze,nie mam na nic siły ani ochoty,do tego boję się,ze przyjdzie mi rodzić w swieta.Nie daj Boze bo moja rodzinka zostanie bez wigilii...no bo kto ją zrobi?No i ciagle te pytania:kiedy ty urodzisz??? Albo :jeszcze chodzisz? Bądz dobre rady jak by tu przyspieszyć poród,mam to w nosie,kiedy synuś zechce wtedy wyjdzie...aby tylko wszystko było z nim dobrze.Ale ogółnie czuje sie juz zmeczona ciąza,na około bebnią swieta swieta a ja zadnych swiat nie czuje,zadnej atmosfery swiatecznej.