Dobrze że masz takie podejście do tej całej sytuacji, nie wiem czy ja byłabym tak silna!! będę trzymać za Was kciuki do samego rozwiązania!! Przyjemnie było przenieść sie choc na czas czytania tego postu w swiat bajek, fantazji z dzieciństwa, wróżek itp przez chwile pomyślałąm.. szkoda że Twój wpis nie skończył się happy end'em.. ale przecież szczęśliwe zakończenie jest właśnie przed Tobą.. :) Gratuluje kruszynki w brzuszku!!
Jako mała dziewczynka wierzyłam w bajki, fantazjowąłam jakie bedzie moje życie. Biała suknia, królewicz który zabierze mnie do zamku na szczycie góry. Wieczorem w łóżku zamykałam oczy i wierzyłam gorąco w to, że marzenie się spełni. Święty Mikołaj, Wróżka, Królewicz byli tak blisko, że czuło się ich smak. Ale człowiek dorasta. Któregoś dnia otwiera oczy i bajka pryska. Zwracam się zatem do ludzi i rzeczy którym ufamy. Sęk w tym, że trudno całkowicie uwolnić się od tej bajki, bo prawie każdy z nas chowa w sobie ten promyk nadziei i wiary, że pewnego dnia otworzy oczy i marzenie się ziści...
Moje się ziściło kiedy dowiedziaąłm się, że będę mamą. Dla kobiety która pragnie rodziny to jedne z najpiekniejszych słów jakie słyszy w życiu. Wydawało się, że wreszcie życie nabierze pełnego znakomitego smaku. Niestety radość szybko została przeplatana uczuciami szoku i niedowierzania. Bo mężczyzna który miał być tym jednym jedynym poprostu stchórzył i uciekł. Usłyszane słowa nigdy nie miały zostać wypowiedziane, a jednak padły...
Teraz zaczynam życie sama, bez Niego ale za to z wiarą w lepsze jutro. Nie da się wymazać z pamięci osoby która była dla nas wszystkim. Wiem, że nigdy nie zapomnę. Ale cześć tej miłości została ze mną. A jej owoc jest pod moim serduszkiem. Czasem boję się, że nie dam rady, że nie podołam, ale wiem, że muszę. W końcu nie robie tego dla siebie tylko dla mojego największego Skarba...
I jak to ktoś kiedyś mi powiedział: :"Wiara to wierzyć w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą tej wiary jest widzieć to w co wierzysz." Zawsze musi być źle by potem było dobrze: