A, no mam. I to nie takiego papierowego, a realnego... i to od 3 miesiecy. Marudziłam, marudziłam i wymarudziłam swoje. G. zjechał do Polski na Wielkanoc i tak juz zostało.
Tylko, że ja nie tak wyobrażałam sobie jego pobyt w Pl. Myślałam, że przyjedzie na 2-3 miesiące, spedzi troche czasu z dziećmi, bo to prawie obcy facet dla nich, popracuje trochę, żeby się nie nudzić, bo to pracoholik straszny, potem zrobimy sobie wakacje i wreszcie gdzieś wyjedziemy, bo od urodzenia Piotrusia nigdzie nie bylismy, a potem wróci z powrotem do NL. Taki był mój plan. A zamiast tego mój zdecydował, że zostaje przynajmniej do końca września, więc siedzi w robocie po 12 godz., bo przecież polskie zarobki są dużo niższe niż holenderskie, z wyjazdu na urlop zrezygnował, mimo iż juz wszystko było zaplanowane, bo przeciez to byłby czas bez pracy, a więc i bez kasy, z chłopakami prawie czasu nie spedza, bo albo wychodzi jak jeszcze spią, albo wraca jak już spią. I tyle z tego mam. Mam męża w domu, a równie dobrze mógłby za granicą siedzieć.
Nie tak miało być;-(
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 6 z 6.
Bo miał jechać. Dogadał się z firmą, w której poprzednio pracował, że przyjedzie 03,07, już wszystko było ustalone, zwolnił się nawet z pracy, żeby spedzic z nami czas który pozostał do wyjazdu, przez 2 dni nie poszedł do pracy, ja już zaplanowałam wyjazd, zadzwoniłam do brata, bo mielismy do niego jechać, a G. nagle się rozmyslił, bo stwierdził, że mu dobrze w domu. Ja to rozumiem, od kilku lat bez przerwy pracuje za granicą, ale co to za pobyt w Pl jak i tak ciagle w pracy siedzi??
Ale w wekkendy tez ? Tez tyle pracuje ?
w soboty najczęściej do 13-15, niedziele ma wolne;-)