Dzisiaj, tj. 10.10 byłam w DCG na zastrzyku. Przyjechałam na miejsce ok godziny 12, a zastrzyk dostałam o 14. Czekałam na położną lub lekarza dwie godziny:) Ale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Bardzo mi odpowiadało spotkanie się z ludźmi, mogłam sobie pogadać z kilkoma paniami i było fajnie, a czas szybko zleciał. Aha, była jedna pani, której niesamowicie nieładnie pachniało spod pach. Męcżyło mnie to trochę:) I dostałam wyniki HCG z 2. i 6.10. Połozna powiedziała, że są super. Ciąża rozwija się dobrze... A ja dalej leżę i odpoczywam. PS boli mnie trochę pupa od zastzryku z pregnylu, hihi...