trzymam kciuki
No wiec zaczęłam myśleć o sobie. Trochę z konieczności a trochę z wyboru no ale nie ważne. I tak:
po pierwsze: zapisałam sie na prawo jazdy. Zwlekalam z tym prawie 12lat:(( Ale teraz jestem tak zdeteterminowana jak malo kto i szczerze mówiąc już współczuje swojemu instruktorowi:)) Narazie poki nie mam jeszcze jazd uczę się podstaw z mężem no i bez fałszywej skromności muszę przyznać, ze idzie mi calkiem nieźle:)) Chyba, ze tylko A. tak specjalnie mi mówi, ale mam nadzieję, że jednak nie. Wprawdzie najczęsciej słyszę: "pomału puszczej te sprzęgło!!!", " nie tak szybko", "sprzęglo i hamulec i od razu kręć" ale jestem dobrej mysli. Mam nadzieję, że humor i pozytywne nastawienie mnie nie opuszczą i uda mi się uporac ze wszystkiem (łącznie z egzaminem) do końca sierpnia najpóźniej. Ale jak będzie-zobaczymy; czas pokaże.
po drugie: zapisalam się do... dentysty. WIem, że dla wiekszosci osób to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, ale nie dla mnie. Ja od dziecka panicznie boję się lekarzy tej specjalizacji i do tej pory robilam co moglam zeby do nich nie chodzić. Oczywiście efektem jest fatalny stan resztek mojego uzębienia i konieczność wyłożenia kosmicznej kwoty (jak dla mnie) na doprowadzenie wszystkiego do ladu. I tak jako 30 latka będę zmuszona nosić protezę:)) Wprawdzie nie taką "babciową" z kompletem zebów no ale zawsze. Jesli teraz sie nie wezmę za porządek z zębami to za 3 lata bedę miala uśmiech jak noworodek:(( Wprawdzie jeśli chodzi o tego zębologa to nawet mój A. nie wierzy, ze dam radę wytrwać do konca leczenia no ale nie mam wyboru. Jego zdanie jest spowodowane tym, że kiedyś (jakieś 3 lata temu) poszedł ze mną do dentysty bo tak mnie napieprzał ząb, ze nic juz nie pomagalo i jak tylko usiadlam i zobaczylam lekarkę z tym lusterkiem w jednej ręce i z tym taki "dłubaczem" w drugiej to zaczęłam tak masakrycznie wrzeszczeć, że mąż szanowny wyszedł z przychodni bo mu bylo wstyd czekac na mnie przed drzwiami gabinetu:)) Oczywiscie nie dalam sobie nic zrobić, pogryzlam lekarce rękę i uciekłam z fotela:(( Od tej pory żadna sila nie zmusila mnie do wizyty w tym koszmarnym miejscu. Ale teraz MUSZĘ, po prostu muszę. Zmieniłam lekarza na tego do którego chodza moje dzieci (młodszy syn bedzie chodzil ze mną więc tym bardziej musze trzymać gębę na kłódkę zeby dziecka nie zrazić. Na początek mam juz hardcore-1 ząb kanałowo, 1 wymiana plomby a 3 do wyrwania:(( narazie sie psychicznie do tego przygotowuję.
a po trzecie: zmiana wyglądu. Na początek włosy-całkowita zmiana koloru z ciemnego brązu na tzw. marcheweczkę no i fryzura też musi ulec zmianie. Ale jeszcze nie mam dokładnej koncepcji jak to ma wyglądać. Potem paznokcie-przestalam obgryzać wreszcie więc moge powoli zacząć szukac swojego stylu w tej dziedzinie. Przestalam juz liczyć na schudniecie bo mam silna wolę porównywalną z wielkością orzeszka pistacjowego więc raczej nie ma szans na zmianę rozmiaru odzieży na mniejszy.
Tak czy siak-proszę trzymac za mnie kciuki w sprawie "prawojazdowej" i "zębowej" a odwdzięczę się Wam zdjęciem usmiechnięj facjaty ze zdrowymi i slicznymi ząbkami:))No i jako pierwsze dowiecie się o moich wyczynach za kierownicą:))
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 7 z 7.
he trzymam kciuki, dobre postanowienia!
Trzymam kciuki mocno i życzę powodzenia :) Co do zębologa mam niestety tak samo i też uciekam za każdym razem. A teraz to się nawet wstydze pójść żeby mnie nie nakrzyczał, że długo tak nie byłam i doprowadziłam zęby do takiego stanu jak teraz :( Zmiana fryzury i koloru napewno pozytywnie Cię nastawi na resztę planów :)
powodzenia:)
Brawo Kaonn, trzymam kciuki tak mocno jak tylko potrafię.
Ałłła ... boli!