Opieka społeczna i gminni urzędnicy sprawdzą, czy rodzice piszą prawdę w dokumentach rekrutacyjnych do przedszkola. Tam gdzie o jedno miejsce walczy 10 maluchów, kontroli może być naprawdę dużo
Marzec to miesiąc zapisów dzieci do przedszkola. 5-latki przyjmowane są obligatoryjnie, a 3- i 4-latki - ok. 800 tysięcy dzieci w całej Polsce - w miarę wolnych miejsc. A tych jest mniej niż chętnych. Dodatkowo w tym roku przedszkola przyjmują dzieci na podstawie nowych kryteriów. Główne, jednakowe dla całego kraju, zapisano w ustawie. I tak: pierwszeństwo mają mieszkańcy gminy. Potem dzieci z rodzin wielodzietnych (z co najmniej trójką dzieci), zastępczych, niepełnosprawne albo mające niepełnosprawne rodzeństwo, dzieci rodziców samotnych lub niepełnosprawnych. Każde z tych kryteriów ma jednakową wartość. Pozostałe miejsca gmina może rozdzielać według własnych zasad - maksymalnie sześciu. Punktowane jest najczęściej
>>płacenie podatków w gminie,
>> to, czy rodzice pracują,
>> odległość od przedszkola.
Najważniejsza zmiana jest jednak taka, że urzędnicy po raz pierwszy informacje podane przez rodziców mogą sprawdzić, o czym można przekonać się na forach internetowych dla rodziców.
"Jak sprawdzą, ile kto ma dzieci, gdzie mieszka i z kim" - pyta mama przedszkolaka. "Sprawdzą. Choćby porównując deklaracje śmieciowe. I nas mają" - przyznaje inna z matek.
- Po raz pierwszy ustawa dokładnie precyzuje, jak zweryfikować informacje podane przez rodzica podczas zapisów - potwierdza obawy rodziców Andrzej Pery, ekspert prawa oświatowego. - Trudno powiedzieć, co z taką możliwością zrobią przedszkola i gminy. To zupełna nowość. Większość kryteriów rodzic poświadcza własnym podpisem. Tak jest w przypadku m.in.: wielodzietności, samotnego wychowania dziecka, dochodzie na osobę w rodzinie czy o rozliczaniu podatku w gminie. Gdy skłamiemy, jest to jednoznaczne ze składaniem nieprawdziwych zeznań. Gmina może sprawę zgłosić do prokuratury, a ta do sądu. Grożą nam trzy lata więzienia. O tym, czy sprawdzić informacje podane przez rodzica, zadecyduje przedszkolna komisja rekrutacyjna.
Kiedy ma wątpliwości, może najpierw:
>> poprosić o doniesienie odpowiednich dokumentów (wyznacza termin) albo
>> zwrócić się o pomoc wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.
Urzędnicy mają wtedy dwa tygodnie na sprawdzenie prawdomówności rodziców. Mogą skorzystać z własnych danych - choćby porównując informacje z deklaracji śmieciowych, gdzie podajemy liczbę domowników. O wiedzę na nasz temat urząd może też prosić ośrodek pomocy społecznej. - Czasem wystarczy porównanie najprostszych danych, np. miejsca zamieszkania dziecka i rodziców. Wiemy, że tam, gdzie punktowana jest odległość od placówki, zdarzają się przemeldowania do dziadków czy ciotek. Tymczasem prawo rodzinne mówi, że dziecko nie może mieszkać gdzie indziej niż rodzic - ostrzega Pery. W przypadku samotnych rodziców urząd może nawet wysłać pracownika pomocy społecznej, by przeprowadził wywiad środowiskowy. Czy gminy sięgną po takie rozwiązania?
- Jeśli przedszkola się do nas zwrócą, bez wahania wyślemy pracowników socjalnych w teren. Podejrzewam, że dostaniemy takie prośby, mamy sporo samotnych matek - mówi Bernadetta Włoch-Nagórny, rzeczniczka warszawskiej Białołęki, gdzie na jedno miejsce w przedszkolu przypada średnio 10 dzieci. Wątpliwości, co w tej sytuacji zrobią urzędnicy, ma Marek Olszewski, szef Związku Gmin Wiejskich: Sprawdzanie rodziców i dzieci? Wysyłanie do nich pracowników socjalnych? To - delikatnie mówiąc - niezręczne. Rekrutacja do przedszkoli kończy się pod koniec kwietnia. Od września 2015 r. samorządy będą musiały zapewnić miejsce w przedszkolu każdemu czterolatkowi, dwa lata później także trzylatkowi.