Dramat Zuckerberga.
Twórca Facebooka chwali się ciążą i wspomina traumy wcześniejszych poronień. Czy przełamie tabu?
Mark Zuckerberg 31 lipca postanowił podzielić się na Facebooku radosną informacją: wraz z żoną Priscillą spodziewają się dziecka. I gdyby twórca największego portalu społecznościowego na świecie zakończył na tym swój wpis, pewnie nie znalazłoby się pod nim ponad 100 tys. komentarzy. Bo poza podzieleniem się radosną nowiną, Zuckerberg zrobił coś więcej – przełamał tabu.
„Chciałbym się czymś z wami podzielić” - napisał w poście, „już wcześniej staraliśmy się o dziecko, moja żona poroniła trzy razy. Wiem, jak to jest robić plany, wyobrażać sobie, kim będzie dziecko w przyszłości, a potem to wszystko stracić” - tłumaczył pod zdjęciem, na którym pozuje z żoną. Twórca FB dał wpisem do zrozumienia, że fakt utraty dziecka był trudny nie tylko dla Cilli, ale i niego samego: „miałem kłopoty z pogodzeniem się z utratą dziecka” - przyznał i zachęcił innych mężczyzn do dyskusji na ten temat.
Bo jak zaznaczył, wie, że „większość osób nie przyznaje się do tego, że przeżyła poronienie". I miał w tym wiele racji. Zdarza się, że same kobiety często ukrywają ten fakt przed rodzinami i bliskimi, uważając, że być może same są temu winne, że może zrobiły coś nie tak. – Przyznanie się otoczeniu do poronienia może oznaczać, że niedoszłe mamy za mało starały się o ochronę dziecka czy nie przestrzegały zasad i ostrożności, co zwykle jest nieprawdą – mówi nam psycholog Violetta Nowacka, która prowadzi gabinet „Self - Przyjazne Terapie” w Poznaniu. – Wiele kobiet myśli w ten sposób i decyduje się na cierpienie w samotności – dodaje.
A poronienie nie jest tylko sprawą i traumą dla niedoszłych matek, mimo że część z nich może w ten sposób myśleć: „Wiem, że mój narzeczony też cierpi, ale w ogóle tego nie okazuje”, „czasami wydaje mi się, że wcale się nie przejął”, „nie wiem, jak tak spokojnie może robić plany na przyszły tydzień” - to tylko kilka przykładowych wpisów, która można znaleźć na kobiecych forach.
Kobiety zastanawiają się, czy ich partnerzy „mają jakieś uczucia” i czy „to w ogóle ich boli”. Jak podkreśla Violetta Nowacka, to nie jest tak, że mężczyźni nie przeżywają utraty dziecka. Ich sposoby reagowania są zwyczajnie inne niż te, które przejawiają kobiety. - Mężczyźni tych uczuć nie okazują, trzymają je w sobie i kumulują.
Kobiety mogą nazywać ich zachowanie ignorowaniem czy ucieczką, bo rzeczywiście panowie często zamykają się w sobie, uciekają do świata wirtualnego. Ale nie znaczy to, że nie cierpią – tłumaczy.
Zdaniem ekspertki, powodem unikania rozmowy z partnerką czy przyjaciółmi jest także wstyd. - Panowie rozładowują emocje w inny sposób, zanurzając się w bezrefleksyjne działania: wolą się napić, pooglądać telewizję czy pograć w gry. I choć takie zachowanie nie rozwiązuje problemu, często jest pierwszym, co przychodzi im go głowy – podkreśla Nowacka. Jej zdaniem, odpowiadają za to między innymi stereotypy i społeczne przyzwolenie:
- Kobiecie wypada głośno wyrażać żal i smutek, mężczyźnie nie. Facet, który płacze, to mazgaj – podkreśla psycholog.
Czy wpis Marka Zuckernerga może być krokiem, który pomoże zwalczyć podobne myślenie? Sam miliarder tłumaczył, że swoim postem chciał dać nadzieję innym parom, że mimo trudności, można doczekać się dziecka, a poronienie to problem, a nie powód do wstydu. Na portalu wśród kilkudziesięciu listów do redakcji, znaleźliśmy tylko jeden nadpisany przez mężczyznę:
„Mam 33 lata i siwe skronie. Bardzo długo zbierałem myśli, by opisać to dla innych ojców i matek. Wbrew pozorom po ojcach to nie spływa” - pisał Maciej. Czy podobnych listów będzie przybywać?
- Pewnie nie od razu, ale to co zrobił założyciel Facebooka, to fantastyczna sprawa. Dla tysięcy osób jest on autorytetem, prawdopodobnie wielu pójdzie w jego ślady – mówi nam Nowacka. I jak dodaje, „świat idzie w tym kierunku, by aspektów „kobiecych” w mężczyznach i „męskich” w kobietach nie traktować jako zło, dzielenie na męskie i żeńskie nie ma żadnego sensu”.
Czym właściwie jest poronienie? To utrata zarodka lub płodu przed 20 tygodniem ciąży. W Polsce nikt nie prowadzi szczegółowych statystyk w tym obszarze. - W skali świata aż 17 proc. wszystkich ciąż kończy się poronieniem – powiedział nam dr Romuald Dębski, ginekolog. A w Polsce? Problem może dotyczyć nawet 40 tysięcy par, oznacza to, że nawet co piąta ciąża kończy się śmiercią płodu. - Przez to, że o poronieniach tak mało się mówi, wydaje się nam, że są one rzadkie, ale w rzeczywistości dochodzi do nich dużo częściej – dodaje Nowacka.
A im mniej mówi się o problemie, tym mniej pary są na niego gotowe. Szacuje się, że nawet 80 proc. par po poronieniu przeżywa silny kryzys małżeński, 40 proc. z nich w efekcie kryzysu rozchodzi się. - To pierwszy poważny problem dla młodych małżeństw, które bardzo często zupełnie nie są nie niego gotowe. Takie wyzwanie jest ponad ich siły – mówi Nowacka. - Niejednokrotnie po poronieniu wychodzą na światło dzienne dramatyczne różnice podchodzenia do trudnych spraw. Mężczyzna mówi do kobiety: nie przesadzaj, nie dramatyzuj czy zapomnij. Ona czuje się niezrozumiana. Rozstają się – dodaje ekspertka.
A jak napisał Zuckerberg, „dyskusja na ten temat nie powinna dystansować od siebie, tylko zbliżać”. Czy wypłynięcie takiego przekazu od mężczyzny to sygnał dla pozostałych panów, którzy do tej pory wstydzili, że warto przyznać do bólu? - Może przekonać ich na pewno do tego, że warto o problemie rozmawiać od razu, a nie z opóźnionym zapłonem, kiedy nie obejdzie się już bez porad specjalisty, a walizki żony będą spakowane – podsumowuje Nowacka. Post na Facebooku założyciela portalu polubiło już prawie 1 mln 700 tys. osób, podało dalej blisko pięćdziesiąt tysięcy z nich.