We wtorek rano jesteśmy umówieni na rozmowę z p . dyrektor nowej szkoły dla naszego Synka.
Pisałam ostatnio o probemach z porozumieniem się z innymi rodzicami na temat rozwoju spolecznego naszych dzieci i słownika ortograficznego jako prezentu na zakończenie roku. To tylko drobiazg w porównani z tym, co m isię w tej szkole nie podoba.
Szkola naszego Synka znajduje się w bogatej dzienicy willowej - tu 20-30 zł to drobny wydatek typu lizak. Dzieci maja wszystko, bo kiedy zaproponowałam zakup zabawek edukacyjnych typu "eksperymentuj", dostałam odpowiedz, ze to zajmie dziecko na chwilę. Pani wychowawczyni mocno pod wpływem rodziców - młoda, niedoświadczona. Co gorsze, nie zwraca uwagi na to, ze dziecko ( i to nie jedno) w jej klasie nie jest akceptowane przez resztę. Jest takich dzieci 2 lub 3. Jednym z nich jest nasz Adaś. Poza tym dzieci się z niego wyśmiewają.
Szkoły nie interesuje sytuacja domowa dziecka - w zeszłym roku brakowało nam na jedzenie i ogrzewanie w zimie. Brak było jakiejkolwiek reakcji na to, ze w domu jest przemoc i moja prosbe o wsparcie pedagoga szkolnego. Ani raz nikt z Adasiem o tym nie porozmawiał.
Ponadto mamy wrażenie, że nasze dziecko zamiast sioę rozwijać, cofa się. Inwestujemy w szachy i zajecia matematyczno-logiczne, a 8latek ma dosć często problem w praktyce z rozwiażywaniem problemów czy rozwijaniem wyobrazni. Oboje z meżem mamy wrażenia, ze kiedy 2 lata temu kończy przedszkole mając niecałe 6 lat był dużo sprytniejszy, dużo lepiej radziłsobie z organizacą wlasnych zajeć czy pamiętaniem o tym, co ma zrobić.
Zmiana szkoły w 3 klasie to trudna sprawa. Nie wiem czy dobrze chcemy zrobić...
Szkoła, o któej myślimy tez jest kameralna. Troszeczkę dalej niż obecna, ale klasa 2 liczy tylko 14 osób. Dzieci tez uczą sie tylko na 1 zmianę.
Decyzję chcialabym pozostawić Synkowi, ale nie wiem czy on nie jest na nią za mały.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
Rozmawialiśmy. To on nam mówił, ze chłopcy nie chca sie z nim bawić bo nie lubi piłki nożnej. Wie, ze jestesmy biedniejsi. Poprosiłam, zeby się zastanowic czy chciałby zmienić szkołę.
Oczywiście najpierw zobaczył by nową szkołą i dopiero podjął decyzję.
Pewnie masz rację Asiu. Zobaczymy, najpierw sami poznamy szkołe i potem czas na decyzje.
moja siostra miała podobnie... jej syn był nieakceptowany przez kolegów i dodatkowo szykanowany przez wychowawczynię. Stawiała Go na środku sali i przy całej klasie naśmiewała sie z niego, wytykała "inność". Sugerowała zmianę szkoły na szkołę specjalną, bo stwierdziła, że siostrzeniec jest nadpobudliwy, niedorozwinięty, nieprzystosowany...
Siostra nie wytrzymała i przeniosła syna (do zwykłej szkoły) i kłopoty sie skończyły. Siostrzeniec nadal trudno nawiązuje przyjaźnie, jest niesmialy w stosunku do kolegów, ale ma pełne poparcie w wychowawczyni, która namawia inne dzieci, żeby pierwsze Go zaczepiały, chwali za dobre oceny, za inteligencję itd...
Ja bym przeniosła dziecko
przenieś go , ale nie pytaj sie go o to , za mały jest na taką decyzje .
Ja zmieniałam podstawówke w trzeciej klasie, na początki jest stres, ale po paru miesiącach czlowiek sie przystosowuje i zapomina o starej szkole. Przynajmniej niech zobaczy że nie wszędzie jest tak samo i nie wszyscy ludzie sa tacy sami.