DLACZEGO....
Mineło zaledwie dwa miesiące,ale rana nadal jest....
Mieszkam od niedawna w Norwegii,niepodobało mi się tu od samego poczatku,no ale ze wzgledu na partnera,ktory ma tu prace postanowilismy ze sprobujemy tu zycia wraz z coreczka...Po jakims czasie podjelismy decyzje ze czas na powiekszenie rodziny,no i udalo sie... Gdy zaszlam w cize to bylam w Norwegii,znajome mamy moiwly ze tak idz tu do lakarza ale po 12 tygodniu uznaja tu ciaze,ja bylam w 9 tygodniu jak poszlam bo zle sie czulam,wymioty i te sprawy...no i to nie ginekolog mnie badal tylko wizyta byla u lekarza rodzinnego..no uznal ze to ciaza z wielkim zdziwieniem na twarzy,zadnych badan,tylko krew pobrali potwierdzili ze ciaza no i tyle,na szczescie niedlugo jechalismy do Polski,wiec mysle zrobie sobie badanai w Polsce.
W grudniu w Polsce,poszlam do swojego ginekologa noi masa badan,okazalo sie ze jest oki,jeszcze zdazylam zrobic badania Papa i wyszlo oki. W styczniu gdy wrocilam do Norwegii w miare sie czulam,no ale koszmar sie zacząl w lutym,to byl 19,20 tydzien,pojawily sie pierwsze plamienia,bole brzucha,bole glowy,spanikowana pojechalam na szpital a tam co ...nic zero przejecia,to sa obiawy ciazy i tyle zawsze slyszlam,zbadali no i do domu no i tak kolejnych wizyt szpialnych bylo jeszcze kilka,za kazdym razem wracalam do domu,zbolem brzuchaikrwawienie,zadnych szczegolowych badan,jedynecomi kazali to uzywac Paracet(lek na wszystkoi na nic)pomijajac ze za kazdym razem czekalam bo jak to u nich maja czas na wszystko,co tam kobieta w ciazy z plamieniami czy krwawieniem(hm...a krwawienie wedlug nich u kobiety w ciazy to wymiana czterech podpasek w ciagu godziny),no i wracalam do domku za kazdym razem z placzem,bezsilnoscia i w ogole.
No i przyszedl straszny dzien ktory zaczal sie chlusnieciem wodplodowych, natychmiast na szpitalnoinawet to ichnie ruszlao,czekama az ktossiezainteresuje,noiwkoncu wzielimnie jakies badaniai tyle,okazalo sie ze sporo wod wyplynelo,dziecinka zyla...no i cokazali wrocic do domu i przyjsc w poniedzialek na kontrole.Weekend przelezalam w strasznej niepewnosci i strachu,poniedzilekranokontrola w szpitalu no i co,okazalo sie ze jest zle,wody wyplynelya oni co kazali sie zastanowic nad usunieciem cizy,dziecinka jeszcze zyla serduszko bilo,ale wod juz bylo malenko,parnera mojego ponioslo strasznie jak uslyszal co oni mowia,wsiedlismy w samochod na prom i do Polski bo juz puscily nerwy,ich podejcie,opieka...masakra...dwa tygodnie cierpialam
Jechalismy z nadzieja ze cos da sie zrobic bo u nas w Polsce uzupelniaja wody,z reszta juz cos robia jak sie zaczyna plamienie.Noale ja juz czulam ze dzidziaodchodzi,walczylabiedna jeszcze na promie,apozniej juz zeroruchu,ale siedzial spokojnie nie denerwowalam partnera,chcialamdojechacdoPolski zeby wkoncu ktossiemnazaja,zarazpodojechaniu szybkodolakarza noipotwierdzilmojeprzeczucia dzidzianie zyje,szybkona szpital,no i tam znowu kolejne straszne przezycia,musialm urodzic to dziecko, pozniej czyszczenie bo łozysko juz bylo w kawalkach...koszmar...mialam juz zapalenie,wiec leczenie dalsze szpitalne,pelno kroplowek,zastrzykow,mialam dosc,mialam straszny zal do sluzby w Norwegii ze nic nie robili w moim kierunku i to takie konsekwencje wyszly a najgorsze smierc mojej dzieciny,po wyjsciu ze szpitala daszy ciag koszmarow,pochowek naszego Aniołka.
Nie zycze nikomu takiej sytuacji, chcialabym zeby zaczeli tu inaczej traktowac kobiety w ciazy,nie jestesmy zabawkami.....