Wczorajszy dzień upłynął nam pod kątem myśłenia o lekarzu i przyszłym szpitalu. Przy Tosi prowadziła mnie cudowna dr ze szpitala na Karowej (tam też rodziliśmy), ale jednak wizyta u niej dość droga. Zaczęłąm się zastanawiać czy nie pójść do gina państwowo. Pomyślałam, wzięłąm córeczkę na spacer, poszłyśmy do przychodni. Wszystko było ok do momentu wejścia do rejestracji... Pani położna dwa razy pytała mnie czy aby na pewno chcę tu chodzić do gina i czy się zastanowiłam... Nie miałam odwagi, co znaczą te sugestie, ale wyszłam z mocnym postanowieniem, że nie będę eksperymentować! Po powrocie do domu zadzwoniłam do mojej pani dr i zapisałam się na wizytę za dwa tygodnie. To powinien być 7-8 tydzień, więc powinno być ok. Teraz czeka mnie trochę niepewności w tym oczekiwaniu pewnie. Czasem pobolewa mnie brzuch, podobnie było przy Tosi. Musiałam niestety ograniczyć do minimum podnoszenie i noszenie mojego 10 kg Aniołka :) Ech...
Spojrzałam dziś naspacerze na 2 miesięcznego Maluszka i tak mi się zrobiło ciepło na serduszku :)
Pozdrawiam i kolorowych snów :)