Ja juz tez się stresuje a zostało mi jeszcze 5 tygodni, także wyobrazam sobie co czujesz :) Głowa do góry damy rade
Pozostaly 3 tygodnie do terminu (6 lipiec) a ja juz chodze jak klebek nerwow :/
Czytam, pytam i analizuje kazde zdanie dotyczace objawow porodu. To moja pierwsza ciaza wiec nie wiem czego moge sie spodziewac, denerwuje sie ze przeocze pierwsze objawy mimo ze kazdy mnie zapewnia ze bede wiedziala kiedy 'to juz'. Martwi mnie kazdy bol i uklucie, nie panikuje ale przeraza mnie fakt ze moge nie zdarzyc i urodze w domu. Odliczam kazdy dzien do terminu, narzekam jak stara babka ale zachowuje jasnosc umyslu bo wiem ze sters jest teraz moim wrogiem. Staram sie czyms zajac, czytam ksiazki, gazety, wychodze na spacery, gotuje obiady, sprzatam i mecze rodzinke swoimi telefonami... Wszystko byleby nie myslec o rzeczach malo przyjemnych.
Samo macierzynstwo tez jest powodem do zmartwien i obaw czy dam rade, czy brakiem wiedzy zrobie dzieciatku krzywde? Ech... mam nadzieje ze tak jak kazda mama, babcia i wy mowicie ze instynkt macierzynski przychodzi szybko tak wierze w to cala soba. Dam rade!
Juz nie moge doczekac sie kiedy nasze malenstwo bedzie z nami. Mimo ze jeszcze sie nie widzielismy to juz wiem ze bede ja kochac caly swoim sercem... I tymi pozytywnymi myslami koncze pisanie i lece po raz setny poogladac zdjecia USG ;)