ciesz sie przynajmniej takimi weekendami. moj maz pracuje 7 dni w tygodniu, nawet w swięta siedze sama. co z tego ze wraca do domu po poludniu jak i tak jest dla mnie wiecznie nieobecny (albo tv, albo komputer, albo mysli gdzie tu wyjsc) jak jest obecny to i tak nie mam siły na wspolne spedzanie czasu. znajomych tu gdzie mieszkam tez nie ma, rodzina 400 km dalej. siedzę sama z dzieckiem dzien w dzien... nie moge się nawet ruszyc na zakupy czy do fryzjera, bo dziecko nie umie jesc z butelki, a co 2 godz chce cyca. takze tego ... nie ma co narzekac Kochana :)
Wczoraj wieczorem dopal mnie wieeeeelki dol :( ...
Nicole ma 1,5 miesiaca do tej pory bywaly gorsze i lepsze chwile ale wczorajszy wieczor przelal czare goryczy.
W Belgii jak i w Polsce czwartek byl dniem wolnym wiec cale 4 dni moj K byl z nami. Cale dnie spedzalismy razem i nie moglabym sobie wyobrazic ze mogloby byc inaczej. Ale przyszedl wieczor ok 20 wykapalismy mala, dostala cyca i lezelismy. Zawsze chodzila spac mniej wiecej ok 22 ale wczoraj wlaczyla jej sie maruda, placz, stekanie... a mnie sie udzielilo i nie wytrzymalam, polecialam do lazienki i zaczelam ryczec nie wiedziec czemu. K wytlumaczylam sie ze glowa mnie boli, bo co niby mialam powiedziec? Zajal sie mala ale we mnie tkwilo uczucie strachu. Wiedzialam ze musi isc na 6 do pracy wiec musze wziasc sie w garsc ale nie dalam rady i znowu zaczelam ryczec juz przy nim majac mala na rekach ;( na chwile sie uspokoila wiec zaczal dopytywac sie co sie dzieje. Nie chcialam mowic ale wiedzialam ze rozmowa pomoze. Powiedzialam ze boje sie jutra, ze mysle ze nie dam rady gdy mala znow zacznie plakac, ze czuje sie samotna ciagle tkwiac w domu (od kwietnia jestem na urlopie macierzynskim i niestety nie mamy tu rodziny a znajomi przeciez maja swoje zycie i prace a nie beda przeciez codziennie sie ze mna widywac), pocieszyl, przytulil i od razu zrobilo sie lepiej, a mala zasnela (byla 00:30). Kocham ja i kocham kazda chwile spedzana razem, tesknie gdy musze pojechac na godzinke lub dwie do sklepu ale chcialabym aby K byl ciagle z nami. Wiem ze to niemozliwe ale odliczam kazdy dzien do weekendu i wtedy na nowo zaczynam cieszyc sie rodzina.
Na szczescie dzis jest dobrze, wzielam sie w garsc i troche dziwnie sie czuje z mysla ze wczoraj sie tak zachowalam :/ ale nadal odliczam godziny jak K wroci z pracy. W srode przylatuje siostra z mezem i 4letnia corka. Ciesze sie niemilosiernie ze wreszcie bede miala towarzystko, ale co bedzie jak przyjdzie dzien wyjazdu? Ech... trzeba zacisnac piesci i nie myslec o tym co zle ale cieszyc sie chwila na przyklad dzis rano Nicole wynagrodzila mi caly wczorajszy wieczor pierwszym pieknym swiadomym usmiechem :)
Cale moje serce nalezy do nich ;*
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Kochana ja też tak mam czasami - baby blus. Hormony buzują i czasem trzeba sobie popłakać... Ale będzie lepiej! :)
Samotnosc jest najgorsza....bylam kiedys w Szwajcarii pol roku sama i nie udalo mi sie tam nikogo poznac, z kim mozna by bylo cos porobic. W pracy mialam samych facetow, wiec nie bardzo...Kazdy weekend to byl strach, ze znowu nie bedzie do kogo geby otworzyc przez dwa dni. Jak z tamtad wrocilam to mialam traume i nie potrafilam nigdzie isc sama, potrzebowalam ciagle towarzystwa.