Juz tydzien jak tu jestesmy. Mala podroz zniosla bez zadnych problemow to ja bardziej przyzywalam i sie balam. Akceptuje nowe miejsce bez problemu, ma swoj kocyk, kroliczka wiec moze spac w jakimkolwiek lozeczku ;) Apetyt jej wzrosl pewnie dzieki zmianie klimatu. Dwa dni temu przebila sie druga jedynka rowniez bezobjawowo. Rodzina zakochana ze moga zobaczyc bobasa a ja jestem szczesliwa bo w koncu moge spedzic czas z nimi oko w oko a nie przez skypa. Sielanka na calego, juz mi smutno na mysl ze bede musiala wyjechac :(
P.S. Nie bylo mnie tu od kwietnia a ceny w sklepach podskoczyly chyba o 300% :O Masakra jakas...