Stressssss...
W nastepny piatek wieczorem mielismy jechac autem do Polski (1200km). Tydzien temu samochod nam odmowil posluszenstwa i wyladowal u mechanika. Ceny jak to w Belgii z kosmosu :/ wiec moj malzonek postanowil ze naprawimy go juz w Polsce. Auto chodzi, jest sprawne, ale gdy sie zgasi silnik to nie odpali ponownie, dopiero gdy "ostygnie". Ja nie chcialam ryzykowac podrozy w niesprawnym aucie, tym bardziej z dzieckiem. Wiec my z dziubaskiem lecimy samolotem. K. zawiezie nas na lotnisko do Dortmundu ( z Eindhoven nie bylo polaczenia :/) i ruszy w dalsza droge. My okolo 11 bedziemy juz w Katowicach a K. dopiero na wieczor. Zal mi go tak samego zostawiac, no ale sie uparl jelen jeden, wiec musi pojechac sam. A mi na sama mysl serce wali jak szalone ech ;(
Komentarze
(2014-12-12 17:27)
zgłoś nadużycie
(2014-12-12 20:23)
zgłoś nadużycie