Obudziłam się dzisiaj w nocy niemalże z krzykiem, bynajmniej mnie samej wydawało się, że krzyczałam przez sen. A śniło mi się, że ... odwoziłam kogoś z siostrąiBartkiem i kimś tam jeszcze na dworzec i gdy dojechaliśmy na stację, wysiedliśmy dosłownie na minutę z auta żeby komuś bagaże wyciągnąć i odnieść na peron czy coś a Bombelek został dosłownie na MINUTĘ sam w aucie ale oczywiście pozapinany w pasy a drzwi z auta były zamknięte, nie na zamek ale po prostu zamknięte i gdy wróciliśmy do auta to Jego tam nie było. Biegałam wszędzie, dosłownie WSZĘDZIE a Jego NIGDZIE nie było. Krzyczałam, wołałam i nic... Nigdzie go nie było. Już miałam w głowie najgorsze scenariusze.... później pojawił się skądś mój tata i moja mama, ja płakałam, że Jego nigdzie nie ma, że coś mu się pewnie stało, albo że ktoś go porwał.... i pamiętam, że tak strasznie krzyczałam i płakałam... wtedy się obudziłam.
Zlana potem, prawie płakałam przez sen. Zobaczyłam Bombelka śpiącego tuż obok mnie. Wyglądał tak beztrosko i błogo - zresztą jak zawsze gdy śpi. Wtuliłam się w Niego jak i tak po baaardzo długiej chwili zasnęłam. Najpierw jednak długo leżałam wtulona w Niego i wdychająca zapach Jego niemowlęcej skóry i zapach - uwielbiam zapach Jego ciuszków. Leżałam i myślałam, że zrobiłabym dla Nie go wszystko. Myślałam, że nie darowałabym sobie nigdy gdyby coś mu się kiedyś stało...
KOCHAM CIĘ SYNKU !