Marceli jest już tylko na butli. Chciałam karmić w nocy ( jak się przebudzi) bądź rano jak wstaje - ale krzyżowało to nasze plany. Jak dostawał cycusia o świtaniu to potem cały dzień demontrował przeciw butli - się wtedy załamałam... były też inne powody, no w każdym bądź razie Farben miał w planie wywieźć mnie do lasu i przywiązać do drzewa żeby nie patrzeć na mą minę "a la zbity pies".
http://www.youtube.com/watch?v=9mmF8zO...
a z tej to z Farbenem mamy zawsze niezły ubaw a młody śmieje się w głos:
http://www.youtube.com/watch?v=ZhODBFQ...
Nasze:
Popołudniu w wózku przeprosił się z butlą a na wieczór Farben go uśpił. Chwalmy Pana. W nocy dałam mu jeszcze do possania, ale okazało się, że mleczka jakby nie było - a na pewno by się tym nie najadł. Niby czułam, że napływa ale widziałam ile ssał Marceli było tego tyle że nie wiem czy 50ml by sie uzbierało. Ostateczna decyzja - przechodzimy na butlę całkowicie. No i od wczoraj do dziś całe 24h jest na butli, a ja .... a ja mam wyjebane :D Niestety taka jest ptrawda, że karmiąc piersią jak pies do budy byłam przywiązana do Mańka ( co ja z tym psem dziś). A teraz UWAGA - możemy z Farbene sobie wybyć na godzinkę bez Mańka a nawet na dłużej ( na dłużej jeszcze się nie odważyliśmy)... o jakież to było piękne! Wreszcie trochę od życia - a ja dużo nie potrzebuję naprawdę - tylko chwili spokoju z dala od ludzi tylko z Farbenem. Pokażę Wam potem "moje miejsce" to też sie zakochacie.
Co do Farbena i mnie - to kurcze wreszcie bez problemów jesteśmy blisko siebie, nie wiem dlaczego tak długo od porodu było dla mnie boleśnie... nie wiem.. przecież nie rodziłam tylko Marcelego wyciągnęli przez brzuch. Jest to dla mnie wielka ulga.. i dla nszych relacji na pewno też ;) Zawsze tak jest, że jak się dzieje coś dobrego to falami nadchodzi i kumule się, niestety tak też z negatywnymi sprawami, ale póki co sieszę się z tym pozytywnych wierząc w to, że ich bedzie w naszym życiu najwięcej.
Przeczytałam Cortazara drugi tom opowiadań :D znalazłam na to czas - rezygnując odrobinę z 40tu. Teraz zarzucam sobie trochę papki Cannavanowskiej bo jak już zaczęłam kiedyś tę Trylogię zdrajcy to wypadałoby skończyć po to tylko by się przekonać, jak jej to wyszło. No nie wiem jak to określić - żyję ostatnio.
Z Mańkowych dokonań. Obowiązkowy punkt wpisowych wywodów :D Marceli Podkóka pięknie robi "Pa pa pa" i śpi czasem nawet trzy razy dziennie ( zapewne przez to mleczko). Jeździ w autku na klocki i piszczy :D - muszę mu taki eautko czy jakąś ciężarówkę kupić w której mógłby siedzieć. Zasypia sam, tyle że z cumlem się przeprosił. To chyba normalne, że jak nie karmi się piersią to dzieci szukają zastępstwa. Dziś spał nieprzerwanie do 6tej a potem jak go pogłaskałam to spał do 7:30 w swoim łóżeczku! Jestem dzumna z tego gałganka. Zaczął dużo gaworzyć jak za czasów jak miał 4 miesiące ( wtedy głużył co prawda, ale też dużo). Lubi stać w łóżeczku, tylko od tego mleczka to taki od razu grubasek się zrobił - pyzy mu urosły takie, że nie do poznania chłopak :D Strasznie fajny ten mój syn. Obcych babsztylów się boi - ale co ciekawe wie kogo ma się bać, tych o złym charakterze rozpozna na kilometr i beczy of course. Robi się z niego taki chłopak fajny... A ostatnio nic na niego tak nie działa jak te dwie pioseneczki, a jak mu śpiewam Bingo na wieczór ( bo to dziecię, które teraz bez kołysanek nie zaśnie) to od razu wpada w senny trans.