Skoro masz takie przemyslenia to dlaczego decydujesz sie na to zeby maly byl jedynakiem? Po prostu zrob sobie gromadke dzieciakow i zawsze bedziesz miec duza rodzine, smiech i gwar:) Mysle ze kazdy powinien starac sie robic to czego NAPRAWDE chce...
Już wiem jaki był smak dzieciństwa. Wczoraj do mnie przypłynął z oddali wspomnień. Ale zanim to, to wkurza mnie, ze nie mogę skomentować Sandrzekamili jej mądrości, bo nasuwa mi się pod palce chęć napisania "Ja cie!" i zrobienia przy tym dziwacznej miny. Ale cóż, przynajmniej nawet ja jestem przez kogoś zablokowana - a względem ogółu jestem namniej skora do kłótni ( znaczy się ten status kiedyś był do mnie przynależny - teraz nie wiem, teraz mnie tu mało, mało kto jeszcze o mnie pamięta). W każdym bądź razie Sandrakamila jak zawsze uwodzi mnie swoją elokwencją i przyświeca wręcz emanuje dobrem.. a w rzeczy samej podziwiam zgorzgniałość matki dwójki fajnych córeczek.
Wyłażą mi z porów dziwne dywagacje.
Marceli ma te dziesięć ząbków, od dwóch nocy mogę powiedzieć że ciągiem jako tako przesypiam z 4-5h. Zaczynamy współpracować z nocnikiem. Jak do tej pory efektów brak. Za to sam myje ząbki, i powtarza co robimy, i przytyka rzeczy tam gdzie były wcześniej - wszystko musi być tam gdzie jego miejsce - kolczyki w uszach, spinka we włosach. Mówi po swojemu w przedziwnym języku majów i jak się uprze.. jak się uprze, to nie! Nie przeonaczy nijak go.
Mam dość tej pogody. Migreny.
A smak z dzieciństwa to truskawki w kompocie wyciągnięte o zimowej porze z piwnicy, do których jako mały brzdąc dodawałam krowie mleko, i robiłam ot taki koktajl. Nic tak na świecie nie smakuje. W sadzie to nie wiem, czy jeszcze kiedyś w życiu to zjem. Chyba, że sama zrobię dla Marcelgo kompot z truskawek i pójdę po swojskie mleko prosto od krowy zimową porą.
Ah, no tak. Nazwa wpisu taka bo to wolne myśli złapane w kadr. Tym razem chciałam się odnieść do tego co napisała Kamila1183 na swoim blogu. Decyzje o rodzieństwie naszych dzieci. Pod blogiem owym pojawiło się torchę wpisów, różne relacje co do podejmowanej przez Nią i Jej męża decyzji. Zaczęłam tam pisać i swoją, acz tak bardzo Marceli nie dawał mi żyć, że robię to teraz. Rzucam swoje spojrzenie na ten temat.
Kimili w jakiś sposób się nie dziwię. Ba, chciałabym Ją wspierać w Jej decyzji - wiem, że to dla niej trudne. Mnie trudno sie to czytało..bardzo emocjonalnie do tego podeszłam.
Jednak ze swojej perspektywy, człowieka, któremu wiele w życiu brakowało udogodnień w byciu na co dzień, to nigdy miłości, nie jest tak prosto zgodzić się z tą decyzją. Kiedyś zapisywałam na łamach swojego bloga te swoje wspomnienia ( choć nie do końca, bo edytor nie opublikował dużej części tekstu), nie są złe naprawdę. Za to przez całe życie brakowało mi rodzeństwa. Ja wiem, że to o czym marzę i to czego mi brak jest spowodowane tylko tym, że czegoś faktycznie w tym życiu mi brakowało. I bardzo bym chciała by Kamila nie zrozumiała mnie źle. Po prostu dobrzy ludzie tacy jak Ona zasługują nie na jedną pociechę a więcej.. wiem, ze obdarzyłaby bezgraniczną miłością każde swoje dziecko. I wiem, że sama popełniam błąd wychowując nadal jedynaka Marcelego - bo do skromniejszego życia można przywyknąć, wiadome że trudniej niż do dostatku, ale dostaje się dużo większą rekompensatę, a i dziecko rozwija się zdorwiej jedno i drugie, albo i trzecie ;) w dobie konsumpcjonizmu to zrozumiałe, że chcemy żyć i być ja jakiejś stopie. Ale tego czasu nikt nie wróci, i potem możemy jedynie żałować, że nie przycisneliśmy pasa, żeby był i drugi brzdąc. To są wolne wybory, teraz żadnego nie można skrytykować, nawet tego, że dwóch mężczyzn chce zaadoptować dziecko. Ja chciałam tylko zaznaczyć, że pieniądze to nie wszystko. Sama psychicznie nie jestem gotowa na drugie, ale gdy Bóg da to nie będę płakać. jeśli stać mnie na dziwne rzeczy, których wcale nie musimy posiadać, to stać mnie na drugie dziecko. Jeśli nie znam umiaru teraz to się go nauczę. Sama kiedyś podjęłam wewnątrz siebie decyzję o tym, że Marceli bedzie jedynakiem, na przestrzeni czasu i tego co dzieje się w tle mnie, jaka historia mojego życia się zapisuję płaczę po nocach przez to, ze nie mam na tym świecie już żadnych więzów krwi, oprócz tych z moim synem.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 4 z 4.
Aga, jak napisałam, nie jestem psychicznie gotowa, ale jak zobaczę dwie krechy na teście to będę Bogu dziękować. To kwestia bardziej lęków czy podołam bez wsparcia.. i gotowości organizmu.. nie ze względów bytowych.
Mnie drażni pieniądz. Drażni mnie, że może być ważniejszy...
No to zycze zeby pieniadz nie stanal na drodze;) Rodzice mojego faceta maja 5 dzieci i 6 wnukow. Teraz jak sa starsi to naprawde im zazdroszcze takiej rodziny...zawsze sobie pomagaja, zawsze ktos jest, nigdy nie zostalismy z niczym na lodzie. Ech...takie szczescie mnie spotkalo, bo ja takiej rodziny miec nie bede, przynajmniej tyle...:)
I mój luby ma sporo rodzeństwa, bo trójkę oprócz Jego osoby. I właśnie na Jego przykładzie rozumiem co to znaczy być w takiej rodzinie, mieć taką rodzinę.. choć chętniej żyłabym gdzieś dalej od nich, to oprócz czasem wyagających kompromisów są te chwile, kiedy wiem że stoją jak mór, nie za mną to przynajmniej za nim. Zresztą za mną oprócz Niego stoi tylko jedna osoba.. nie oszukuję się. Jestem tylko dodatkiem.
Mnie bardzo brakuje braterstwa, ale mojego. Szklą się oczęta - ale cóż taki los.