z alkoholikami jeszcze nikt sie nigdy nie dogadal i zadne "dlaczego " nie ma tutaj sensu, jedyne co pomaga to izolacja, juz kiedys pisalam...tez mialam takie osoby w mojej rodzinie i co tu duzo pisac- gdy taki moj jeden wujek, ktory gnebil cakla rodzine umarl, to inni sie po prostu cieszyli i w koncu odetchneli z ulga, wiec wiesz czego Wam zycze( wiem jak to brzmi, ale taka rzeczywistosc...)
Woń alkoholu każdy zna, mniej lub bardziej. Rozumiem też, że jak się chce i jest się dojrzałym człowiekiem w cudzysłowiu to truje się siebie i tylko siebie na własną odpowiedzialność - a nie dodatkowo najbliższych. Trucizna jaką jest alkoholowy posmak rozmów, kpin i dziwnych przytykań, która działa jak prawdziwy kac niestety na tych co nie piją działa mi ostatnio na nerwy... wszystko obeszło by się bez echa, nie pisałam o tym nigdy, ale powoli i ja mam dość - pewnie dlatego właśnie, że jestem w ciąży i stres jakkolwiek pojęty po prostu mi nie służy. Że mieszkamy na kupie to może część z Was wie, mieszkamy na kupie w trzy rodziny, każdy ma swoje wejście ale dom przy domu stoi ścianami do siebie przyklejonym. Wpierdalają się o wszystko, rzeczw rodzinie normalna. Pojąć tylko nie umiem dlaczego tak jest, że alkoholem wiele rozmów zakrapiają i pierdolą za przeproszenie piąte przez dziesiąte. Ja zasadniczo rozumiem, że wakacje były na których można sobie pofolgować i się piło non stop, ale w domu liczyliśmy na odrobinę spokoju. A tu wieczne boczenie się, picie do nieprzytomności.. każdy weekend dla nas to męka. Dziadek się starzej im więcej wypija tym gorzej plecie, a plecionki się niosą do gorszych plotkar i to tak.A tak naprawdę, to my z nim mieszkamy pod jednymdachem, zajmujemy się nim, spełniamy coraz to dziwniejsze zachcianki. Ale nikt się tym nie interesuje, bo ja pijany to idzie do domu a oni w zasadzie go omijają, bo po co im dziadek pijany. A my nie śpimy po nocy bo liczymy każdy jego oddech,każdy upadek, każdy okrzyk w majakach promilowych. To wszystko jest nie ważne, bo liczy się to, że wszyscy są od nas lepsi, bo my jesteśmy Ci najgorsi i wykorzystujemy dziadka, bo jak jakieś skargi to wszyscy do nas z nimi przychodzą a nie do siebie na wzajem. Nie rozumiem, mam do kogoś pretensje to idę do niego i mówię mu to w twarz a nie wieczne pielgrzymki do naszych drzwi, bo dlaczego on albo ona. A co my kurwa jesteśmy?! Przecież traktują nas jak śmieci,to po chuj przychodzą się żalić, jak przecież gówno znaczymy. A wieczorem i tak część rodzinki się schleje i będą się bawić w najlepsze,a my znów będziemy czekać na dziadka. Pierdoleni alkoholicy, pierdolona komuna, z rodziną to wiecie gdzie najlepiej.
Jeszcze ten dziadek nas osłabia, bo naprawdę coraz bardziej staje się zgorzkniały i nieprzyjemny... życie.
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 5 z 5.
Aga, gdyby nie ta komuna to Dziadek by tak nie miał z kim popić.. ale niestety ma :/ Uciec nie uciekamy, bo zainwestowaliśmy w ten kawałek na świecie.. zresztą Dziadka nie zostawimy. Żyć będziemy w stresie tak dlugo jak długo alkohol będzie się sączył do ust za ścianą ( tu masz rację). Ale nikomu tego nie życzymy niech sobie będą tylko niech nie oczerniają, bo my winni nie jesteśmy. Denerwuje mnie, że jak Dziadkowi coś dolega to niby nasza wina, a to przecież nie my z nim pijemy - tylko nad tym nikt się nie zastanawia..

Antinua, kiedyś o tym pisałam, sporo przeklinam na codzień. Ale słowo pisane dla mnie jest jakieś magiczne, nie lubię tego psuć ;)

Pasuje mi w te moje podminowane klimaty Kazika płyta Los się musi odmienić..

Z tym przeklnaniem to jest tak jak w Dniu Swira- besilnosc sie objawia :(