gdzie Twoj maz pracuje? moj tez jest kierowca...ale ja mam jeszcze gorzej bo jezdzi po nocach a w dzien spi:/

12h bez Farbena w domu. Życie. Życie żony kierowcy. Myślę, że dostanie ten angaż, jutro wysyłają go na badania w końcu. Praca nie lekka, bo póki co sam w większości ładuje, w rozładunku nie było np kogo do pomocy dzis bo późno był na miejscu. Także wrócił umordowany.. jutro kolejny dzień wyzwań przed nim i przede mną. Moja walka z tęsknotą, walczę nie inaczej jak przez znajdywanie sobie zajęcia.. no ale tak trzeba.. i potem jak Antoś będzie na świecie muszę być już wprawiona w bojach.. rodzina już całkiem oficjalnie wie o kolejnej ciąży akurat dziś nasz los tak się potoczył. Więc nie wciągam już brzucha- bo w zasadzie nawet nie ma jak.
Na szybko bo idziemy w kimę.. jutro kolejny nowy dzień, a potrzebuję te dnie zapisać by pamiętać... by w razie czegoś je odnależć.
A Marceli Tatę widział tylko na wieczór, i to chwilkę bo sam padł jak muszka - znów nie odrabiał drzemki w dzień. Co ja z nim mam...ani chwili dla siebie ( to może i dobrze).
gdzie Twoj maz pracuje? moj tez jest kierowca...ale ja mam jeszcze gorzej bo jezdzi po nocach a w dzien spi:/
Mam to na codzien, mąż w niedziele wyjechal do Hiszpanii i jak zrobi robote to wróci pewnie w nast tyg, w większości czasu pracuje tutaj na miejscu (przeprowadzki), więc też go nie ma po 12h.Widze jak Gabrys tęskni, ciagle pyta o tate, buty jego nosi po domu mówiąc"tata" wiem co czujesz.Tiry to pasja mojego mmęża, wiec ciesze sie robi to co chcial i lubi.Wspieram i rozumie Cie jako żona kierowcy:-)
Mąż ma rozwozić styropian i kleje do styropianu. Póki co jeździ jeszcze jako pasażer, a po placu wykonuje sam manewry, ale facet który go uczy ma odejść do końca miesiąca więc ma jeszcze trochę czasu żeby ze wszystkim się zaznajomić. Farben ma kategorię C, C+E i tutaj jeździ na solówce plus przyczepa. Coś takiego:
Na szczęście kursy ma na małopolskę więc myślę, że nie zostawi nas na dłużej jak te 12h...
|