W jakiś sposób spokojniejsza, w sposób szczególny dziś.. zamykam te drzwi.
Widzicie, chciałabym napisać, że wszystko było jak powinno być.. tylko ksiądz proboszcz postanowił nie odmawiać kazania ( co w zasadzie zdziwiło nawet samego obecnego przy nim ministranta). Więc gdyby ktoś pytał, to 150zł to za mało by wysilić się, to zamało by siąść chwilę, wziąć kartkę i papier i chwilę myśląc zapisać tekst kazania a potem je wygłosić. A więc moje wypociny poszły na marne. Nie pytajcie jak się poczułam w tamtym momencie... Chciałam jak najszybciej stłumić w sobie tę złość.. jak najszybciej by nie zakłócała mi tego co przeżywałam w sobie żegnając tę Ostatnią z mojej prawdziwej hisotrii. Tej lepszej hisotrii. Na szczęście znalazłam ukojenie chowając.. niosąc urnę na cmentarz. Wiele ciśnie mi się na usta, ale szkoda marnować czasu by pisać o jakiejś pazernej świni, skoro ona za pieniądze nie pofatygowała się napisać czegokolwiek.
Ponad tym wszystkim dziś byli moi bliscy, którzy dzięki Bogu zachowali resztki zdrowego rozsądku i pomogli we wszelaki możliwy sposób. To też dłuższy temat do pisania.. Na pewno jestem wdzięczna..
..a wychodząc z domu by jechać na pogrzeb, przyjechał kurier poczty polskiej przywożąc paczkę, którą otworzyłam co prawda dopiero wieczorem, ale byłam tak zachwycona i tak mnie to rozczuliło, w szczególności to zdjęcie i chustka... Kochana, tutaj kieruję te słowa do Ciebie, nie wiem jak to zrobiłaś, albo może wiem, ale nikt tak szczególnego prezentu mi nie dał, nikt mnie tak nigdy nie słuchał... a magnes wisi pośród naszej kolekcji - kurcze to są tak małe wielkie rzeczy - uwierz mi, coś pięknego! Dziękuję.