Hmmm... może tak zacząć należałoby od początku... ale ja zacznę od momentu kiedy znalazłam się na stronie 40 tygodni jako uczestniczka. Całą ciążę przewertowałam własnie na tym portalu, jednak nie miałam odwagi zapisać się jako użytkownik. Stało się! jestem z wami obecne oraz przyszłe mamy. Dziś wróciłam z Polski do domu- Madryt. Należałoby napisać pseudo dom.. Nie kwapię się do powrotów tutaj.. Za duża tęsknota i za duża odległość. Powrót mój z Mają był jedną wielką tragedią. Nie dość ze wczoraj spóźniłysmy się na samolot. To dzisiaj weszłyśmy na ostatnią chwilę. Pani z uśmiechem na twarzy poinformowała mnie, że do samolotu mogę wejść jak najbardziej ale niestety wózek zostaje. Gorzej być nie może. A! zapomniałam dodać ze samolot na który się spóźniłyśmy to jedyne 500km na lotnisko... Więc nie mogłam kobiecie dać za wygraną.. Koniec końców jestem w pseudo domu i jest z nami wózek! Mój wózek! Oczywiście nie mogło być inaczej, zastał nas okropny upał. Wyglądałyśmy jak ufoludki w ciepłych bluzach i długich spodniach.. Nie istotne ważne, ze wszystko jakoś się ułożyło i cała podróż przebiegła spokojnie a przede wszystkim szczęsliwie.
Muszę dodać drogie mamy ze moja córeczka za miesiąc niecały bo dokładnie za dwadzieścia dni będzie kończyć roczek. Hmmm coby tutaj wymyśleć na ten dzień