Co było do tej pory...
Więc...
Termin porodu zaplanowany na 24 grudnia 2009 - nic z tego...
2 stycznia (sobota), poszłam sie położyć do szpitala i przeczekać do poniedziałku na wywołanie - nic z tego...
Po USG - w ową sobotę - lekarz stwierdził, że cc.
Reakcja mojego męża bezcenna :)
Pomógł mi się rozpakować, posiedział trochę, ale jak podłączyli mnie pod KTG pojechał do domu - koło 11 jakoś. Więc jak mu zadzwoniłam koło 13, że może wieczorem zobaczyć dzidzię, był delikatnie mówiąc zszokowany...
- ale jak to?? :)
Karmienie piersią mimo starań, nie wyszło - różnorodność metod pielęgniarek + podejście typu "to musi boleć" pewnie się do tego przyczyniło.
Przy drugim się nie dam i mam nadzieję, że wyjdzie :)
Asia rośnie ładnie, ma skończone 10mc, ma już 6 ząbków - najpierw wyszły dolne jedynki - pod koniec czerwca, a całkiem niedawno poszła górna seria - sztuk 4.
Warto podkreślić fakt, iż górna lewa jedynka jest już delikatnie ukruszona - mówi samo za siebie.
Wszędzie jej pełno - słodka jest i uparta jak ...
od jakiegoś tygodnia już całkiem sprawnie sobie chodzi.
W sierpniu zaczeła przy meblach - teraz już smiga sama.
A ja cóż - od grudnia czaczynam nową pracę. Ze starej mnie zwolnili - prywaciarz.
Trochę to skomplikowane i nie chce mi się rozpisywać. Wyszło na dobre:)
Teraz praca praktycznie pod nosem i to całkiem obiecująca.
A w styczniu szykuje się wielka impreza :)
Asi pierwsze, moje trzydzieste.
Trochę szkoda, że tak długo to wszystko trwało (zawsze chciałam mieć pierwsze dziecko max do 25roku życia), ale ważne, że się udało.
To na razie tyle - w wielkim skrócie :)