Tak to róznie bywa z tymi moimi humorkami.Wczoraj było wszystko dobrze a dziś mi juz nic nie pasuje:(Znów mnie mdli i spać mi się chce a mam jeszcze trochę do zrobienia.wieczorem wyjeżdżam niedaleko do siostry na dwa tygodnie-odpocznę sobie:) Może jestem przygnębiona,bo dwa tygodnie temu zmarła na raka koleżanka z dzieciństwa(27lat miała) i tak jakoś myśli krążą wokół niej.Była taka wesoła i tak dzielnie walczyła,gdyby na nią spojrzeć,to na myśl człowiekowi by nie przyszło,że cierpi i że umiera.Miała w sobie tyle życia i tyle planów.Kontakt nam się urwał jak wyszła za mąż,jednak spotkałyśmy się kiedyś...opowiadała o chorobie... ale do następnego spotkania już nie doszło.Nie zdążyłam:( (przynudzam,ale tak jakoś musiałam to z siebie wyrzucić)