ja sienie zawahalam, wiec rozumiem Cie. calkowicie. pierwsza ciaza dla mnie rowniez byla zaskoczeniem. tj. czulam ją. ale nie do konca planowalam. ale obecna fasolka jest w 100% zaplanowana siostrzyczka [?] dla naszego ollinka:) hehe

Moja ciąża nie była szczególnie zaplanowana, ale raczej świadoma :P Zawsze mialam nieregularne miesiączki, wiec gdy okres się spóżnial, nie bylam specjalnie zaskoczona. Ale czulam to... nie potrafie tego wyjaśnic, ale czułam, że jestem w ciąży. Zrobiłam test, wyszedł pozytywny, ale zapobiegawczo zrobiłam drugi, który wyszedł nieprawidłowo, a trzeci negatywny. Skonczyło sie na tym, ze zrobiłam ich 6 :D Po pewnym czasie,miałam sytuację, która mnie bardzo zdenerwowała, dostałam mocnych bóli brzucha i pojechaliśmy na pogotowie ginekologiczne. Po badaniu dowiedziałam sie zarówno, ze w 100 proc.jestem w ciąży, ale tez, że zarodek się nie rozwija i prawdopodobnie jest to ciąża martwa. Wyszłam z gabinetu z płaczem. Lekarz i pielęgniarka myśleli, że jestem niepełnoletnia i dowiedziawszy się, że jestem w ciąży, załamałam sie. Lecz to byl płacz ze smutku, bo prawdopodobnie straciłam tą ciąże. Lekarz zalecił sprawdzenie jeszcze raz za pare dni, do tego czasu musiałam leżec, nie przemęczać się i oczywiscie nie mogłam pracowac- przez co straciłam prace :/ (bo bylam w ciąży).
Wkrótce zaczeło sie chodzenie do wszystkich możliwych ginekologów prywatnych. Zaden nie mogł jednoznacznie stwierdzic, czy jest dobrze czy też żle. Dopiero po paru tygodniach okazało sie, że moja dzidzia rośnie i się rozwija i jest wszystko wporzadku.Niedługo po tym, wyjechałam do Niemiec.
Ciąże mialam tragiczna. Wymiotowałam do 7 miesiaca, o każdej porze dnia. Nie jadlam nic, oprocz kaszy jęczmiennej i mandarynek. Schudłam prawie 5kg. Nie mogłam wstawac, bo kazdy większy ruch powodował u mnie wymioty. Gdzie sie nie ruszyłam, musiałam miec przy sobie worki na śmieci:)
Kiedy poszliśmy na usg, żeby się dowiedziec jakiej płci jest moje dziecko, pani ginekolog zapytała się mojego męża czy chce miec chłopczyka czy dziewczynke, a on stanowczo powiedział- dziewczynke! Ja byłam nastawiona na chłopca, bardzo chciałam miec chłopca, chyba dlatego, ze byłam strasznie zakochana w moim siostrzeńcu-Oliverze. Nawet pierwsze ciuszki kupiłam dla chłopczyka, z samochodami. Okazało się jednak, ze bede miala córeczke, co zadziwiająco mnie ucieszyło.
Moja córeczka bardzo mało rosła i słabo przybierala na wadze. Lekarze sądzili, że powodem jest anemia, która mam już od paru lat. Kazali mi się przygotowac na poród przedwczesny i na dziecko z niską masą urodzeniowa. Moj brzuszek prawie nie rósł, nie było widac, że jestem w ciąży. Lecz moja dzidzia nie dała za wygraną, w 8 miesiacu, zaczeła bardzo szybko rosnąc i w ekspresowym tempie przybierac na wadze. Tym razem, podejrzenie cukrzycy, naszczeście bardzo szybko ta diagnoza okazała się nietrafna. I tak moj brzusio rósł i rósł, wygladałam jakbym miała urodzić bliżniaki. Moj brzuch był wielki i ciężki a ja przez wypadek w dzieciństwie, mam zmiażdzony kręg , który odpowiada za nogę, przez to nie mogłam kregosłupa obciązac i dużo chodzic, bo mogłabym zostac kaleka.
2 tygodnie przed planowanym terminem porodu, spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy, siedziałam jak na szpilkach, czekając na najgorsze. Czekałam...czekałam az termin minął. Po terminie musiałam chodzic co 2 dni na ktg. Nic większego się nie działo, oprocz okropnego kopania, kręcenia się i długotrwałych czkawek mojej dzidzi-standard. I tak 10 dni po terminie przyszedl ten dzien... o 13 zaczełam krwawic i miec skurcze, do 18 nie wytrzymywałam już bólu,a krwawienienie nie ustępowało i było coraz silniejsze. O 20tej byłam juz w szpitalu, podłaczona do ktg. Miałam skurcze najwyzszego stopnia, lecz rozwarcia 2 cm i nie mialo zamiaru sie to zmieniac. Lekarzy zaniepokoił fakt, ze ciągle bardzo krwawiłam, planowali przeprowadzic transfuzje krwi w razie potrzeby, ciągle sprawdzali, czy mojemu dziecku nic sie nie dzieje. Nie mogłam zniesc tej mysli, że walczyłam o nią od samego poczatku, przez cała ciąże, a teraz jeszcze na końcu tej drogi, znowu o nią walcze.
Podano mi znieczulenie w kroplówce, przez które tylko i wyłacznie wymiotowałam...i tak cała noc, az nastał ranek. O 9 podano mi bodajze adrenaline w kroplówce, która wszystko baardzo szybko przyspieszyła. Podano mi tez PDA. Niestety pierwsza dawka nie zadziałała, podano mi drugą, gdy druga nie zadziałała, sprowadzono innego specjaliste, który zafundował mi wkłucie w inne miejsce i tak jeszcze drugi raz. Razem miałam 4 dawki PDA, z ktorych żadna nie zadziałała. Jako przyczyne podano, moje problemy z kręgosłupem, ale było już za pozno sie nad tym zastanawiac i probować z kolejnymi dawkami, bo moja córeczka śpieszyła się na świat...
Arianna urodziła się 15.05.2010 o 12.10 w sobote. 4240g 56cm i 37cm obwodu głowki. Urodziłam naturalnie, z czego jestem bardzo dumna. Po tygodniu wyszlismy ze szpitala i cieszyliśmy sie piekną pogodą, w sam raz na spacery.
dodam, że przy porodzie wazyłam ok 70kg hahaha. Karmiłam pozniej piersia przez pare miesięcy. Kiedy Arianna zachorowała, nie chciała tknąc piersi i tak po paru dniach, moje mleko zanikło. Próbowalam jeszcze przez pare tygoniu próbowac karmic , lecz moje starania poszly na marne.
Moja ciąża i porod byly skomplikowane,ale żebym miala to przezyc jeszcze raz i urodzic taka cudowna istote, nie zawahałabym się. Ten cudowny,najpiękniejszy moment, kiedy kładą ci jeszcze zakrwawioną istotke na piersi, jest nie do opisania i nic tego uczucia nie zastąpi.
ja sienie zawahalam, wiec rozumiem Cie. calkowicie. pierwsza ciaza dla mnie rowniez byla zaskoczeniem. tj. czulam ją. ale nie do konca planowalam. ale obecna fasolka jest w 100% zaplanowana siostrzyczka [?] dla naszego ollinka:) hehe
|