Trzymam kciuki ;)
Wielkimi krokami zbliżamy się do mety.
O rany, rany, chwilami ogarnia mnie przeogromny strach jak to wszystko pójdzie.
I słowa "pociechy" od koleżanki, która rodziła tydzień temu:
" Nie stresuj się! Jak byś sobie tego nie wyobrażała, to wszystko przechodzi wszelkie wyobrażenia człowieka"
uhu!!!:P tak więc o to podniosła mnie na duchu :D
Skurcze są, dość często i dość mocne w porównaniu z tymi wcześniejszymi. Szyjka ewidentnie atakowana z dyńki maleństwa, kłuje;) Dzieciątko coraz mniej się rusza, nie ma już takich gwałtownych ruchów jak jeszcze 2 tygodnie temu...ubikacja zaliczana średnio co pół godziny- zwłaszcza w nocy ;) Tyle się o tym naczytałam, dziwiłam się, że nigdy nie miałam żadnych takich objawów, ale teraz zaczynam to odczuwać.
Dobrze, że już we wtorek kolejna wizyta, bo skurcze mam chwilami tak mocne i tak często, że jestem bardzo ciekawa, czy już tam się coś zadziało...
Ale ciągle liczę, że załapię się na czerwiec;) termin dopiero na 9 lipca, ale nie chce! Nie chcę tyle czekać.
Wcześniej może dojdę do siebie i zaczne wychodzić z domu, bo narazie wysoka temperatura za bardzo na to mi nie pozwala...i będę mogła w końcu tulić małego lub małą!
Jakoś dziwnie, coś czuję, że będę jedną z nielicznych na porodówce, co to jeszcze nie wie jakiej płci nosi dzieciątko pod sercem ;) Ale wytrzymam, tyle miesięcy dałam radę to te kilka tygodni mnie nie zbawi. A nie chcę, żeby lekarz poraz ENTY zmienił wersje tego kto tam u mnie siedzi :P
Czy dam sobie radę?? Ojej, Ojej, coraz więcej stresu.
Ale będzie dobrze.
W końcu będziemy w trójeczkę
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 3 z 3.
powodzenia
Powodzenia ;) ja też już niedlugo ;D