A ja nienawiduze takich historii, bo nie moge zniesc ze ludzie sobie cos takiego robia:(teraz tez jest wiele wojen na swiecie i codziennie gina ludzie w tym malutkie dzieci. O dzieciach,ktore codziennie umieraja z glodu nie wspominajac...Kur...ski swiat:/
opowiesć mojej babci,nie wiem jak pisac,czy opowiedziec czy pisac z jej punktu widzenia...
Urodziłam sie w 1938r. Było nas 6 siostr,ojciec był ale nie był dla nas dobry,pił,nie interesował sie nami...Mieszkalismy niedaleko Zywca,skromnie,ubogo,ale mama nas kochała i starała sie by niczego nam nie brakowało.Pamietam jak mialam 3 lata i wkroczyły wojska niemieckie.Zaczeli nas wysiedlac.Pamietam jak dzis,mama spakowała troche zywnosci,zawinęła w maly tobołek i poszlismy...nie wiem gdzie i nie bardzo rozumiałam co sie z nami dzieje.Trafilismy na peron,pociagi jezdziły zabierajac ludzi,wkoncu i nas zapakowano do wagonu gdzie przewozone było bydło.Pamietam ten smród,ten wszedzie roznoszacy sie odor.Jechalismy w okropnym scisku i duchocie.Troche to trwało,nawet nie wiem ile.Trafiłysmy do Przylesia,stamtad czekała nas długa wedrowka.Na miejscu dostałysmy jeden pokoj,ale najwazniejsze ze byłysmy razem.Pamietam rosyjskich oficerow,ktorzy dzieki Bogu lubili dzieci,bawili sie z nami,przynosili zające upolowane w lesie i dzielili sie z nami.Nigdy nie zapomne smaku i zapachu gotowanej dzikiej zwierzyny.
Minął znow jakis czas,znow niemieckie wojska...zapakowali nas w wagony i wywiezli...nikt nie wiedział dokąd.Kiedy wysiadalismy mama dała mi mały garnuszek i powiedziala: "dziecko kiedy zobaczysz jakas kałuze,mały strumyk,przyda Ci sie garnuszek abys mogła nabrac wody i sie choc troche napic".Dotarlismy do Oswiecimia...kazdy dostał numer,jak zwierzeta oznaczeni..pamietam swoj: 8827.Co z nami bedzie nie wiem? stalismy na placu otoczeni ogrodzeniem z drutu kolczastego,kto silniejszy trzymał sie siatki,bo w srodku ludzie tratowali sie wzajemnie.Trzymałam sie wiec kurczowo majac w zasiegu wzroku mame i moje siostry.Nagle ogolna panika!!Robia kolejki do komory gazowej.Podzielili ludzi,osobno dzieci,mezczyzni i kobiety.Trzymałysmy sie maminej spodnicy..a ja ciagle w raczce mialam garnuszek na wode.Rozdzielili nas..tego strachu i rozpaczy nie zapomne nigdy a minęło juz prawie 70lat..nie wiem ile czasu mineło ale nagle przyszedł oficer z biedna zapłakana kobieta i zapytał: "ktore sa Pani dzieci?" wszystkie maluchy rzuciły sie w jej strone krzyczac "mama,mama" ale ona wybrała tylko swoje...wtedy oficer zabrał wskazane dzieci i jak dzis pamietam przytuliłam sie do stóp mojej rodzicielki.Płakałam strasznie...trafiłysmy do gabinetu gdzie wypisano nam metryki i wypuszczono...a dlaczego???poniewaz siostra mojej mamy wyszła za maz za niemieckiego oficera(mogł wyciagnac z obozu kazdego) a ten uwolnił nas od pewnej smierci..i tak teraz mam,wspaniałe dzieci,szescioro wnucząt,prawnuka Bruna...i Bogu dziekuje ze zycie mi ocalił,moje,mojej mamy,siostr...a z reszta nawet nie chce wiedziec co sie stało..(tu babcia płacze..)
I tak sobie mysle mamusie,kiedy narzekamy,pomyslmy ze dla nas jakas mała porazka to dla ludzi to kiedys była prawdziwa tragedia..
ps. Moja babcia zyje i niech zyje jak najdłuzej,nie wyobrazam sobie zycia bez niej,siostry poumierały,zostało z całej 6-tki dwie.Ale zawsze kiedy o nich pomysle,wiem ze nie ma przeszkod nie do pokonania.